Pan Sól uczy: podstawy dialektu Kansai-ben



W związku z tym, że pojawiły się prośby o posty bardziej językowe, postanowiłam zmobilizować Pana Sól, aby się udzielił w tej kwestii.


Zaczniemy od Kansai-ben, czyli dialektu regionu Kansai.


Pan Sól jest rdzennym Kansajczykiem, urodzonym w mieście Akashi, w prefekturze Hyōgo. W tym poście postara się Wam wyjaśnić, o co z Kansai-ben chodzi, na czym polega jego trudność i jakie są jego odmiany.



Co jest najbardziej charakterystyczne?
Intonacja i akcent. 
Tego nie da się ukryć ani nie da się zmienić. Większość Kansajczyków nie jest w stanie powiedzieć całego zdania w intonacji dla standardowego języka japońskiego hyōjungo. W zdaniach wypowiadanych przez Kansajczyka - przy jednoczesnym porównaniu z kimś z Kantō - wyraźnie słychać melodię wypowiedzi i intonację opadającą na końcu zdania.


Kiedy w regionie Kansai używa się Kansai-ben?
W domu, ze znajomymi oraz w pracy.



Gdy rozmawiamy z kimś obcym, z kimś do którego należy zachowywać się grzecznie, używa się raczej teineigo (języka neutralnie grzecznego) lub keigo (języka ugrzecznionego), który można wyrazić również i w Kansai-ben. Przykładem może być akan, czyli "nie wolno". W wersji grzecznej będzie brzmieć: akimasen lub akimahen - tak jak na obrazku po lewej. 
Napis oznacza zakaz parkowania [chūsha shitara akimahen].

Tu należy zwrócić uwagę, że im bardziej standardowy język, tym grzeczniejszy.



W dialekcie bardzo często mówi się w firmach. Biznesowy język japoński jest bardzo trudny. 

 Japończycy niemający styczności z negocjowaniem cen, kontaktu z klientem biznesowym czy dyskusjami na wysokim szczeblu równie często jak obcokrajowcy popełniają językowe gafy. Osaka to miasto, które słynie z handlu, kupiectwa, zagłębia ogromnych korporacji, dlatego w tym rejonie wykształcił się swoisty osakański socjolekt biznesowy - odmienny od tego na Kantō. 
   
To chyba dotyczy wszystkich dialektów:
Prędkość wypowiadanych słów.
Zwykle Kansajczycy nie rozmawiają z obcokrajowcami w Kansai-ben, nie dlatego że chcą pokazać swoją wyższość, ale raczej dlatego, że mają litość nad nieborakami z zagranicy. Tempo rozmowy jest zawrotne i wzrasta, gdy nasz japoński rozmówca zauważy, że coś rozumiemy. Gdy tak się dzieje, możemy już być z siebie dumni. Oznacza to, że nasz rozmówca zaczyna zapominać, że rozmawia z cudzoziemcem i zachowuje się swobodnie. Nie oznacza to jednak, że my się będziemy czuć komfortowo... Zjadanie końcówek, skrótowe wypowiedzi, odmienne słownictwo - chleb powszedni. Nie ma lekko. Gaijin musi się napocić, żeby przyjąć proste komunikaty. Poza tym przeciętny Kansajczyk, rozmawiając z obcokrajowcem, stara się używać standardowego japońskiego i uważa, że tak właśnie jest. Ja mogę zagwarantować, że nasze rozumienie standardowego japońskiego i kansajowe rozumienie standardowego japońskiego niestety się nie pokrywa.

W kwestii kobiet nie mogę się wypowiadać, ponieważ mam mało okazji do rozmowy z Japonkami, bo przyjaciele Pana Sól to w większości mężczyźni.  Zauważyłam jednak, że kobiety mówią zdecydowanie wolniej i znacznie wyraźniej niż mężczyźni. Choć Mama Pana Sól ma tendencję do wymyślania słów, które nie istnieją. Dzieje się tak tylko, gdy rozmawia ze mną. Najwidoczniej moja osoba potrafi zainspirować słowotwórczo.


Jakim dialektem posługuje się Pan Sól?

Mieszanką Banshū i Kobe-ben.

Mieszkańcy różnych prefektur na terenie Kansai posługują się odmiennym słownictwem, są słowa używane często, inne rzadziej, a niektórych wcale. 


I tak np. słynnego ookini czyli "dziękuję" po kansajowemu nie usłyszy się nigdy ani od Pana Sól, ani od jego rodziny, ani od jego znajomych. Dlaczego? Nie wiadomo.




Natomiast akan czyli "nie wolno" jest na porządku dziennym, tak jak na znaku ostrzegawczym. Tu należy zachować ostrożność przy rozmowie z nieznajomymi [akan! shiran hito ni tsuite ittara.].

Używa się też określenia aho "głupek", jednak typowe dla dialektu z Akashi i Kobe jest określenie dabo. Osakańczycy przeprowadzający się do Kobe skarżą się, że nie rozumieją tego słowa, a poza tym brzmi ono według nich wulgarnie. Stąd też ukuła się legenda, że dabo usłyszy się tylko od yakuzy. Nie jest to prawdą, ponieważ nauczyciel Pana Sól na lekcji, tracąc cierpliwość, wzdychał i krzyczał: dabo ka? "Czy wy jesteście głupi?" Prawdopodobna etymologia dabo pochodzi od połączenia do aho, gdzie do w dialekcie znaczy "potwornie/bardzo", czyli "beton do kwadratu".  W wyniku niestarannej wymowy - charakterystycznej dla regionu - wyrażenie zmieniło formę na dabo.


Ważnym słowem, które słyszy się naprawdę często jest honma? "naprawdę?", "serio?", czyli zniekształcenie słowa hontō


Bardzo lubię też wyraz metcha, który używa się zamiast totemo, czyli "bardzo". I tak np. mamy metcha kawaii ("bardzo ładny"), metcha sugoi ("czadowy"). Tym zaraziłam się od kuzynki Pana Sól, dla której wszystko na świecie jest metcha. Pan Sól natomiast często używa słowa messa, w tym samym znaczeniu, oraz gottsui.


Moja rada: Kansajczyka trzeba zawsze słuchać bardzo uważnie. Ja przez długi czas byłam przekonana, że Pan Sól na swoją Mamę woła okan, czyli kansajowa wersja okāsan. Najwyraźniej jestem przygłucha i niedosłyszę zjadanych części wyrazu, a mój mózg już tego nie rejestruje. Okazuje, że nigdy w całym swoim życiu tak się do swojej Mamy nie odnosił. Bo to jest nieeleganckie. Do matki trzeba z szacunkiem!


Jeśli chodzi o konstrukcje gramatyczne, najczęściej używaną jest końcówka hen, która jest odpowiednikiem nai, czyli negacji.


I mamy: nie tabenai, ale tabehen, nie ikanai, ale ikahen, nie nomanai, ale nomahen.

Ta konstrukcja jest tak mocno we mnie zakorzeniona, że czasami wywołuje lekkie zdziwienie na twarzach, gdy wyrwie mi się przy Japończyku niepochodzącego z Kansai - zbyt wysoki poziom abstrakcji. 

Poza tym dla Kansai charakterystyczne jest wszędobylskie yaro, mające swoje odzwierciedlenie w deshō albo darō. Yaro dodajemy na końcu zdania i podnosimy intonację. Sō yaro? "Co nie?"




Aby posłuchać Kansai-ben w czystej postaci, trzeba oglądać skecze zamieszczane na stronie Batsugame.pl, gdzie moi ulubieni japońscy komicy - Matsumoto i Hamada - wymyślają różne dziwne rzeczy w tym i konkursy, których lepiej nie przegrywać... ;-)

Przy nauce Kansai-ben należy pamiętać, że każdy Kansajczyk może posługiwać się innym zasobem słownictwa, a najczęściej jest to regionalny mix.


Jeśli macie jakieś pytania, chętnie Pan Sól odpowie.
Następny post
« Prev Post
Starszy post
Następny Post »
4 Komentarzy
avatar

Dziękuje za wpis o języku :)Na pewno przyda mi się wiedza na temat hen i yaro jak będę coś oglądała to nie będę się już zastanawiać a dlaczego tak a nie inaczej i co to znaczy :)Standardowy japoński a jego rożne dialekty to zupełnie inne światy, to tak jakby nauka paru języków a nie jednego.

Pan Sól jest metcha kawaii :)

Mam inne pytanie czy oglądasz jakieś japońskie programy i czy masz jakieś ulubione?

Odpowiedz
avatar

To prawda, to prawie jak odmienny język.
Ja mam taki problem, że lepiej mówię w Kansai-ben niż w hyojungo... Muszę się zabrać za siebie :-)

Odpowiedz
avatar

metcha sugoi! :D
Podobają mi się skecze tych japończyków.
A język... no cóż... szybki i niewyraźny.

Odpowiedz
avatar

Na polnocy prefektury Shiga, gdzie mieszkam (wciaz Kansai) mowi sie np. zamiast kuru - kiyansu, taberu - tabeyansu, itd.
Na poczatku absolutnie nic nie rozumialam, masakra!

Odpowiedz


WSZYSTKIE KOMENTARZE O CHARAKTERZE REKLAMOWYM BĘDĄ KASOWANE.