"Silver Spoon" - manga, anime i film [recenzja]


Wielokrotnie przyznawałam się do całkowitej niewiedzy dotyczącej japońskich komiksów. Trochę ściemniałam, ponieważ czytuję w oryginale Doraemona i Obake Q-taro. Poza tym tak naprawdę nic więcej. Jednak pewnego dnia, gdy buszowałam po półkach w księgarni, wpadł mi w ręce Silver Spoon z krową na okładce. A że pałam miłością do krów wszelakich (kiedyś sobie kupię krowę zamiast psa), stwierdziłam, że muszę to przeczytać bez względu na wszystko.





Gdy pochłonęłam pierwszy tom, z utęsknieniem zaczęłam wyczekiwać kolejnego. Przez rok 2014 w Polsce pojawiło się 7 tomów (nakładem Waneko), w Japonii powstało już 12 części i nic nie wskazuje na to, aby w najbliższym czasie seria się zakończyła. Uf!




Silver Spoon została stworzona przez znaną mangaczkę Hiromu Arakawę (autorkę Full Metal Alchemist) i opowiada o przygodach Hachikena Yugo z Technikum Rolniczego Ezono, gdzieś na peryferiach Hokkaido. Arakawa osobiście zwiedzała farmy, rzeźnie, zakłady produkcyjne i zbierała cenne informacje od spotkanych tam ludzi. Składa się to w spójną i na dodatek bardzo ciekawą całość. Widać wyraźnie ogrom jej ciężkiej pracy, ale też i pomysłowość, dzięki której mamy w rękach Silver Spoon.

W komiksie poznajemy japońską wieś i pracę na roli od strony mieszczucha-kujona z Sapporo, który ucieka przez ojcem-tyranem i jego zbyt wygórowanymi oczekiwaniami. Jest zupełnie sam, nie zna nikogo, nie wie, co chciałby robić w przyszłości. Wkracza w całkowicie odmienną, obcą mu rzeczywistość, poznaje ludzi, którzy mimo słabych wyników w nauce i braku ambicji w tym zakresie (co w mieście jest nie do pomyślenia!), uczą Hachikena życia i szacunku do otaczającej go natury. Czytając komiks, poznajemy różnych bohaterów, ich złożone portrety psychologiczne, historie i problemy - czasem bardzo poważne, czasem błahe, niemniej jednak wiele z opisanych sytuacji i sposób ich rozwiązania można potraktować, jako wskazówki warte przemyślenia.





Zdecydowanie komiks jest bardzo pouczający dla tych, którzy bezrefleksyjnie podchodzą do zwierząt hodowlanych lub też zbyt histerycznie. Dzieci rolników przyzwyczajone są do widoku oddawania zwierząt na mięso, dla nich to naturalna kolej rzeczy. I choć skontrastowane są odmienne postawy - od produkcji wołowiny na skalę przemysłową, po hodowlę krów aż do ich śmierci, każdy traktuje swoje zwierzęta z szacunkiem, należytą dbałością i uwagą.

Tak jak uczestniczą w lekcjach uczniowie Ezono, tak uczestniczą w nich ci, którzy czytają mangę. Często przywoływane są fakty z zakresu hodowli zwierząt, karmienia, produkcji serów czy mięsa. Ale nie jest to podane w formie podręcznika! Manga przede wszystkim jest bardzo zabawna, zarówno rysunki, jak i dialogi, świetnie przetłumaczone zresztą, kreują atmosferę wokół komiksu, która ani na chwilę nie rozluźnia się i przez to nie nudzi. I tak przez 7 polskich tomów. Każdy z nich idealnie wpływa na poprawę humoru i każdy kończy się uczuciem "chcę więcej!". 

I prawdopodobnie z tego samego powodu Silver Spoon [jap. 銀の匙] bardzo szybko zyskała popularność w Japonii. Na jej kanwie ekspresowo przygotowano odcinkowe anime i pełnometrażowy film.


Silver Spoon w formie odcinkowego anime wyreżyserowano w 2013 roku i sezon 1 mam zaliczony. Co ja lubię najbardziej, to wierność oryginałowi. W tym przypadku jest ona całkowicie zachowana. Na początku 2014 roku Silver Spoon doczekał się drugiego sezonu, który jeszcze przede mną, ale z przyjemnością go obejrzę.

 
 
 
 
 
 

Zarówno w komiksie jak i  w animacji bardzo ważnym elementem jest jedzenie. To że Japończycy kochają jeść i od maleńkości przywiązują wagę do tego, co mają na talerzach, wiedzą wszyscy. Tutaj jednak akt jedzenia ma dodatkowy wymiar - uczniowie muszą być w stanie przygotować produkty do przyrządzenia posiłku samodzielnie bez względu na uprzedzenia, miękkie nerwy czy mdłości. Hachiken uczy się patroszyć sarnę, produkować bekon z kilkudziesięciu kilogramów mięsa będącym do niedawna jego podopiecznym Buta-donem (Wieprzowinkiem), a nawet robi pizzę dla całej szkoły. 



 



Tak jak anime polecam z czystym sumieniem, tak film może odstraszyć nawet najbardziej zagorzałego fana, co gorsza może też odstraszyć od czytania w ogóle...




Film - jak to zwykle bywa w takich przypadkach - arcydziełem kinematografii japońskiej nie jest. Można by rzec, że jest tak słaby, że nie wiadomo, co oceniać. Właściwie sama nie wiem, na co liczyłam, bo przecież było to do przewidzenia! Mogę być zła tylko na siebie.

Aktorzy to wschodzące gwiazdki i pod względem wyglądu dobrani są świetnie. I w sumie na tym koniec pochwał, bo ich drewniane aktorstwo powoduje, że zęby samoistnie zaczynają zgrzytać. Cała fabuła nie ma żadnej ciągłości, nie ma jakiejkolwiek chronologii wydarzeń, a dominować zdaje się przypadek. Niektóre postaci pojawiają się znikąd, bez wyjaśnienia i wprowadzenia, następnie równie szybko znikają. Ma się przez to wrażenie, że ktoś pociął taśmę filmową i posklejał ją, jak popadnie. Rozumiem, że przez godzinę nie da się pokazać wszystkiego, ale przynajmniej można dokonać selekcji, a nie na siłę starać się połączyć wszystko. Wisienką na torcie jest fakt, że film ani trochę nie śmieszy, a w tym przede wszystkim tkwi urok mangi. Szkoda, bo Silver Spoon to wdzięczny materiał do filmowania.


Podsumowanie będzie bardzo krótnie - magnę szczerze polecam, animację również, a film oglądajcie na własną odpowiedzialność.
Następny post
« Prev Post
Starszy post
Następny Post »
4 Komentarzy
avatar

Fajny post, a tytuł zapowiada się ciekawie, ale nie wiem, czy kiedyś się skuszę. Nawet na własną odpowiedzialność. :)

Odpowiedz
avatar

Mangę mogę Ci pożyczyć (sama ocenisz), anime wiesz, gdzie szukać, a filmu nie oglądaj! Pod żadnym pozorem :P !

Odpowiedz
avatar

Mam pożyczone kilka pierwszych tomów - to jest naprawdę komiczne :)

Odpowiedz


WSZYSTKIE KOMENTARZE O CHARAKTERZE REKLAMOWYM BĘDĄ KASOWANE.