"National Geographic Traveler" nr 3/2012 - lepiej nie czytać!


Mam nieprzyjemność oznajmić, że podłamał mnie trochę najnowszy artykuł zamieszczony w marcowym numerze "National Geographic Traveler". I znowu - bo podobna sytuacja miała miejsce w "Poznaj Świat", o którym tutaj - łamałam sobie głowę, czy pani redaktor w ogóle czytała, na co wydaje zgodę? W Travelera zawsze wierzyłam, a teraz?


W ramach tematu Podróżuj z głową "Traveler" podaje sposoby na tanie podróżowanie po różnych krajach. W tym numerze o Japonii. Artykuł przygotował Rafał Tomański - znany wszystkim mniej lub bardziej w tematykę japońską zaangażowanych autor Tatami kontra krzesła. Książka też pozostawia wiele do życzenia, ale z pewnością nie była ona kierowana do profesjonalisty, tylko do laika i amatora, a takich jest większość. Stąd też rozumiem decyzję. Natomiast nie rozumiem ośmiu sposobów na tanią Japonię według pana Tomańskiego. A jakie to są sposoby? Zupełnie bez związku z pieniędzmi albo i namawiające do niepotrzebnych kosztów.

Oczywiście sposób 6., który mówi o Japan Rail Pass jest uzasadniony, ale spanie w hotelach miłości? Od kiedy Love Hotel jest tani? A poza tym do Love Hotel idzie się po to, aby uprawiać seks, a nie spać. Jeśli ktoś już musi zostać na noc, to cena jest czasem wyższa niż w normalnym hotelu.

Ponadto widnieje informacja, że jest taka strona internetowa, na której można sprawdzić, kiedy i w jakim regionie kwitną wiśnie. Na kilka miesięcy przed przyjazdem nie pojawią się informacje, które można traktować za pewnik, bo pogoda - jak wiadomo - zmienną jest.

Jest też świetna rada, jak można "przyciąć" na ewentualnych prezentach dla rodziny. Uwaga cytuję: "Znakomitym i tanim souvenirem z Japonii mogą być przezroczyste parasole - obiekt kultu w Japonii i ważny element stylizacji modnego tokijczyka. Taki parasol kosztuje kilka złotych (czasem leżą nawet porzucone na ulicach, niekoniecznie połamane)". No pewnie! Niebanalny prezent można też znaleźć i w ŚMIETNIKU, ponieważ jak niektórzy wiedzą, worki na śmieci w Japonii są obowiązkowo przezroczyste, więc łatwiej będzie coś wypatrzeć. A poza tym kto z Was chciałby dostać zwykły, przezroczysty parasol z drugiego końca świata? Brakuje tylko, aby był na nim nadruk reklamowy firmy produkującej sznurki do szynek.

Również poleca się wizytę na targu ubrań w Dōtonbori w centrum Osaki. Jednakże ceny w Dōtonbori są zbliżone do tych, w normalnych centrach handlowych. Różnica polega na tym, że można jedynie negocjować, ale jak ktoś nie zna japońskiego, to co mu z tego? Autor nie pomyślał, że praktycznie wszędzie są sklepy z tanimi ciuchami, które nazywają się Uniqlo - do obejrzenia na stronie www.uniqlo.com/jp.

No i co ja mam o tym myśleć?

Dla mnie "National Geographic" to magazyn z górnej półki, w którym pojawiały się starannie wyselekcjonowane zdjęcia i materiał mający zaplecze naukowe. A tu proszę? Pojawia się taki kiks! Wydaje mi się, że ci, którzy dbają o poziom powinni dwa razy przeczytać, pod czym się podpisują.
Następny post
« Prev Post
Starszy post
Następny Post »
6 Komentarzy
avatar

Ech... Szkoda gadać... (w tym sensie, że zgadzam się z Tobą w całej rozciągłości). Kupiłem i przeczytałem "Tatami..." nawykowo. Ale gorsza ostatnio była tylko "Japonia według Piotra Kraśko".
Z tym UNIQULO tylko nie do końca się zgadzam. Całkiem fajne sklepy. A czy to "tanie ciuchy"? Hmmm... Zajrzyj do sklepu firmowego naprzeciw Opery w Paryżu :)
Pozdrawiam
Janusz

Odpowiedz
avatar

No pewnie, że są tanie! Jak na japońskie standardy to są tanie. Tak przynajmniej twierdzi całe moje japońskie grono, bo przed napisaniem tego artykułu, zapytałam się specjalnie, czy mają "miejscówki" na tanie zakupy. Jak jeden mąż padła odpowiedź: Uniqulo.
A czy dla nas są tanie - to już inna sprawa.
My specjalnie jechaliśmy do tego sklepu, żeby "zaoszczędzić".

W ogóle wartościowanie "tani-drogi" zależy od kieszeni. Dla kogoś 5 złotych to drogo, a dla innych 5000 złotych to tanio. Stąd też bardzo nie lubię tego typu porad, bo nie wiadomo, do kogo są adresowane.
Każdy przecież sam dobrze wie, ile może wydać. Przy obecnej cenie jena, to i ceny w sklepach przerażają.

Jeśli chodzi o "Tatami", to - jak pisałam wyżej - rozumiem wybór. Może też i być tak, że wydawca chciał tego typu książki i koniec. Ale "Traveler" niestety się z tego nie wytłumaczy. Uważam, że popełnili duży błąd.

Odpowiedz
avatar

Ps. Uniqulo w Paryżu pochodzi z importu. Tak samo jak Mujirushi - dlatego jest drogi :-)

Odpowiedz
avatar

No co, ja marzę o tym, żeby dostać przezroczysty parasol z Japonii ;D Mogłabym każdemu mówić, że on naprawdę jest z Japonii, a nie ze sklepu z parasolami na rogu ulicy.

Widać albo autor artykułu się nie postarał, bo mu się nie chciało albo jednak nie jest takim superspecjalistą, na jakiego się kreuje.

Odpowiedz
avatar

Podpisuję się pod słowami Ken. G - też bym chciała przezroczysty parasol!:D Ale nie, bez napisów reklamowych, dziękuję;)

Artykuł w Traveler czytałam, szkoda słów, pismo odłożyłam.

Co do książki Piotra Kraśko - aż się boję zajrzeć... ^^'

Odpowiedz
avatar

Hey There. I found your blog the usage of msn. That is a very well written article.
I will make sure to bookmark it and return to learn more of your
helpful information. Thank you for the post.
I'll certainly comeback.
My page :: skylogue.in

Odpowiedz


WSZYSTKIE KOMENTARZE O CHARAKTERZE REKLAMOWYM BĘDĄ KASOWANE.