Oddychając Ziemią - film o wielkich marzeniach


Przede wszystkim muszę nadrobić straty, dlatego dzisiaj chciałabym podzielić się opinią na temat filmu dokumentalnego Oddychając Ziemią, który oglądaliśmy wspólnie z Panem Sól i JaponiąBliżej na początku lipca. Dzielę się wrażeniami po ponad miesiącu, ale być może jestem w stanie dzięki temu spojrzeć na to z dystansem.



Podczas tegorocznej edycji wrocławskiego Brave Festival, mieliśmy okazję obejrzeć 93-minutowy film dokumentalny Oddychając Ziemią w reżyserii niemieckiego twórcy dokumentów Thomasa Riedelsheimera. Opowiada on historię japońskiego lidera  współczesnej rzeźby kinetycznej. Susumu Shingu, bo tak nazywa się artysta, w filmie przedstawia się jako 75-letni staruszek urodzony w Osace, będący zafascynowany możliwościami kreacji, jakie daje natura, a przede wszystkim wiatr. 



Wiatr jest żywiołem i potęgą, ma niszczycielską i twórczą moc, jednakże „widać go tylko, gdy porusza otaczającymi człowieka przedmiotami...”. Czerpiąc inspirację bezpośrednio z natury, Shingu swoją twórczość skupia wokół wiatraków. Jego kinetyczne rzeźby nie przypominają jednak takich wiatraków, jakie najłatwiej nam sobie wyobrazić. Są to skomplikowane wieloelementowe konstrukcje wykorzystujące do swojego działania prawa fizyki, które w działaniu przypominają efekt domina.

Projekty Shingu angażują wyobraźnię odbiorcy, który wchodzi ze sztuką w interakcję, dlatego nie sposób przejść obok tych rzeźb obojętnie. Świadomość natury dominuje artystyczną wizję Shingu, jego rzeźby – umieszczane w centrum miasta, ale też i na prowincji – zdają się nieść wiadomość od Matki Ziemi współczesnemu człowiekowi. Nierzadko też jego sztuka niesie za sobą przesłanie ekologiczne. Jego rzeźby napędzane siłą wiatru i wody zdobią przestrzeń publiczną od Hakone po Nowy Jork. Ciekawsze realizacje można podziwiać w naszej prefekturze Hyōgo w Sandzie, wielką futurystyczną fontannę Water Tree, a także na lotnisku Kansai International, gdzie z sufitu mają swobodnie dryfować samoloty. 

Susumu Shingu, Water Tree, 1992, Sanda, pref. Hyōgo
Film podejmuje analizę procesu twórczego artysty, od narodzenia idei, aż po jej urzeczywistnienie, właściwie trudności, jakie przysparza zbyt ambitna wizja. Susumu Shingu przygotowuje projekt Breathing Earth, czyli Oddychając Ziemią będący ogromnym przedsięwzięciem logistycznym, konstrukcyjnym i inżynierskim. Jego marzeniem jest wybudowanie centrum kultury, służące jako przestrzeń wystawiennicza, sale seminaryjne, kawiarnie i restauracja służące integrowaniu sztuki z całego świata i wymianie myśli naukowej w tej dziedzinie. Każda część byłaby osobną, zieloną kopułą mającą inną funkcję. Pragnąc pozostać wierny ekologicznym poglądom, artysta chciałby, aby każda kopuła była zasilana własną mini-elektrownią to znaczy wiatrakiem, która tak naprawdę byłby kinetyczną rzeźbą. Plan i makieta projektu przypominają park futurystyczny, a może i miasto przyszłości. Nic więc dziwnego, że budzi zachwyt, ale budzi też i wątpliwości. 



W realizacji projektu pomagała mu wierna asystentka, elegancka starsza pani z włosami ufarbowanymi na głęboką wiśnię. Choć nie są oficjalnie małżeństwem, razem pracują od wielu, wielu lat. Spotkali się, gdy ona była jeszcze młodą studentką, a on stopniowo zyskiwał rozgłos w japońskim środowisku artystycznym. Otrzymała posadę asystentki, ponieważ to jego prace inspirowały ją najbardziej i od początku chciała rozpocząć pracę w jego pracowni. Wiedziała, że to człowiek z wizją, a rzeźby i ich przesłanie – ponadczasowe. Ci dwoje w oczach Riedelsheimera to ciepła, lubiąca żartować, wspierająca się para.

Razem stawiają czoła trudnym, czasem bardzo deprymującym rozmowom z potencjalnymi inwestorami w trakcie podróży zagranicznych. Nie brak w tym miejscu sporej dawki humoru, która odzwierciedla wielki dystans artysty do otaczającego go świata. Odwiedza on kolejno Włochy, Niemcy, Szkocję, a nawet Turcję. Niemcy z Zagłębia Ruhry mówią wprost – „good luck”, Włosi nie widzą potrzeby budowania takiego obiektu na prowincji. Szkoci zasłaniali się bardziej konstruktywnymi argumentami – okazało się, że Shingu nie dysponował odpowiednimi obliczeniami, na podstawie których można by było określić, ile prądu taki wiatrak byłby w stanie wygenerować. Do Stambułu – kulturalnej stolicy Turcji – wyruszają już z dokładnymi danymi wykonanymi przez jeden z instytutów naukowych w Japonii. Turcy przyjęli pomysł bardzo entuzjastycznie, jednakże nadal nie widać postępu prac...

Film nie jest tylko zwykłą pogadanką o sztuce i ideach, jaką artyści próbują przez swoją sztukę wyrazić. Jest to film dokumentujący wielką pasję, a jednocześnie dziecięcą naiwność, jaką wykazuje się bohater. Prawdopodobnie tylko ta naiwność daje mu siłę i determinację do działania,  podtrzymuje go na duchu. Mimo wielu nieudanych prób, Shingu nie poddaje się i każdego dnia ulepsza swój projekt.

Prawdopodobnie takiej beztroskiej wiary w powodzenie brakuje dzisiejszemu człowiekowi, który z największą skrupulatnością ocenia ryzyko każdego przedsięwzięcia. Czy będąc tak  rezolutnymi, jesteśmy rzeczywiście rozsądni? Reżyser nie odpowiada na to pytanie jednoznacznie, pozostawia ten problem do rozważenia przez odbiorcę. Całości dopełnia niezwykle kunsztowne przedstawienie świata. Przepiękne obrazy, jakie kreuje reżyser, zdają się płynąć wraz z wiatrem czy nurtem rzeki. Mamy okazję podziwiać japońskie, zapierające dech w piersiach, krajobrazy z dala od zgiełku metropolii, pogrążone w ciszy. 




Film Oddychając Ziemią to jeden z ciekawszych realizacji filmów dokumentalnych o sztuce, jakie widziałam w ostatnim czasie. Z czystym sercem polecam wszystkim i zachęcam do jego obejrzenia. Za Susumu Shingu trzymam kciuki z całych sił, ponieważ uczy nas, ludzi o zrutynizowanej rzeczywistości, marzyć – marzyć ambitnie. 



Następny post
« Prev Post
Starszy post
Następny Post »
1 Komentarz
avatar

Niesamowite kino, ciężko mi czasem zrozumieć ich kulturę pod tym względem, ale jest niesamowita.

Odpowiedz


WSZYSTKIE KOMENTARZE O CHARAKTERZE REKLAMOWYM BĘDĄ KASOWANE.