Hiroszima - japońskie miasto aniołów, historia Sadako



"Kiedy zwiedza się Hiroszimę, trudno sobie wyobrazić, że to nowoczesne, przyjazne miasto było miejscem, na które zrzucono pierwszą bombę atomową". 


Hiroszima liczy 1,5 mln mieszkańców, znajduje się w zachodniej części Honsiu. Do Hiroszimy bardzo chciałam pojechać, żeby na własne oczy zobaczyć, co się tam naprawdę wydarzyło. Było to doświadczenie bardzo pouczające. 

Jasne, że w podręcznikach historii data 1945 i rok zakończenia wojny występuje. Czasami nawet są podane materiały źródłowe na temat tego, jak wyglądał zrzut bomby i jakie to było tragiczne w skutkach - w naszym podręczniku z liceum był taki fragment o topieniu się skóry. Pewne rzeczy dla młodych ludzi są bardzo abstrakcyjne i ciężkie do ogarnięcia małym rozumkiem. Z pewnością ci, którzy przeżyli II wojnę światową i inne polityczno-wojenne tragedie lepiej rozumieją fakty. Ja pojechałam, żeby się przekonać, żeby to zobaczyć. Po co ludziom wojna? Dla pieniędzy. I to jest oczywiste. Dla władzy, to po drugie. Wojna to też rasizm. I ze strony japońskiej ten rasizm w czasie II wojny światowej nie był mniejszy niż nazizm hitlerowski. Pewnie dlatego oba te kraje były w świetnych kontaktach dyplomatycznych. Nie mniej jednak trzeba pamiętać: Japonia w czasie II wojny światowej mordowała Azjatów z Korei, Chin, Wietnamu, Malezji i innych krajów równo, bez względu na wiek i płeć. Liczba ofiar była równie wysoka jak w Europie. Stąd też tyle nienawiści i napięć między Japonią a krajami sąsiadującymi. Wszystko dobrze się skończyło oczywiście, gdyż bohaterowie Amerykanie postanowili uwolnić świat od tej masakry. 



Amerykanie zrzucili pierwszą czterotonową bombę atomową na Hiroszimę 6 sierpnia 1945 roku o godzinie 8:16. Wybrano ten cel ze względu na główną kwaterę cesarza i stacjonowanie wojsk oraz instytucji przemysłowych. Na miejscu zginęło ok. 200,000 ludzi. Jednak tych, co przeżyli, czekała znacznie trudniejsza i boleśniejsza droga. Po wybuchu bomby nadchodził czarny deszcz, powstały w wyniku skraplania się grzybów atomowych. W jednej z gablot w Muzeum Bomby stoi fragment ściany, pokrytej czarnymi smugami. Ktoś, kto niechcący wypił wodę ze studni lekko skażoną czarnym deszczem miał biegunkę przez 3 miesiące (o ile nie umarł po drodze). Niektórzy przeżyli i czarny deszcz. Niestety to nadal nie był koniec. 


Kolejnym etapem były skutki napromieniowania - od białaczek, które załatwiały człowieka w parę tygodni (albo nawet i nie), nowotwory, jaskra oczu powodująca zmiana koloru oka na całkowicie żółty i mutacje chromosomowe powodujące np. wyrastanie paznokci od połowy palca, rozrost języka do uduszenia i inne, o których lepiej nie mówić. Wybuch był tak silny, że gigantyczne, stalowe konstrukcje gięły się jak papier, a skóra ludzka topiła się jak wosk. Ludzie ratowali się skacząc do rzeki, jednak ta zaczęła się w tym czasie gotować. 

Najgorszą częścią muzeum jest gablota, w której znajduje się fragment schodów, na której siedział człowiek. Miał wyjątkowego pecha (a może i największe szczęście?), ponieważ promień trafił prosto w niego. To co po nim zostało, to plama wielkości małego talerzyka i pęknięcie na schodach. Ten człowiek po prostu rozpłynął się w powietrzu, stopił się i wkomponował w schody. Może to, co piszę wydaje się dziwne, jednak zobaczenie na własne oczy i skupienie się przez chwilę na opisach (które są po angielsku również) niezwykle przygnębia, przeraża... 

I trzeba sobie wyobrazić, że dzisiejsza potęga nuklearna przewyższa tamtą o miliony lat świetlnych. Może dla jednych wyda się to przesadne, co napisałam, ale ja dość emocjonalnie podchodzę do tego typu spraw, bo dopóki się tego nie obejrzy, nie ma się tej strasznej świadomości, co może się stać, gdy nagle komuś zachce się nacisnąć czerwony guziczek. Japończycy nie mają za złe Amerykanom tego, że zrzucili bombę (przynajmniej w większości tych, których spotkałam), są raczej zdania, że dwie bomby atomowe, to była przesada, bo uśmierciło to przede wszystkim cywilów, a i na wiele lat pozostawiło tragiczne skutki: ogromną śmiertelność i skażenie radioaktywne terenu. Mimo tego, że w Hiroszimie i Nagasaki jest najwyższy wskaźnik zachorowań na raka w całej Japonii, ludzie chętnie się tam osiedlają i nie myślą o przeprowadzce. 

Autentyczna historia, która urosła do rangi symbolu walki o pokój jest historia dziewczynki imieniem Sadako, która zmarła na białaczkę 26 października 1955 roku.


Pozbawiona rodziców i brata po wybuchu, zachorowała na białaczkę. Kiedy jej stan się pogorszył trafiła do szpitala, a lekarze nie mieli żadnych złudzeń. Sadako wpadła na pomysł, leżąc samotnie w swoim szpitalnym łóżku, że jeśli uda jej się przed śmiercią zrobić 1000 żurawi z origami, już na zawsze będzie pokój na świecie. 

Koleżanka, która również była ciężko chora, zaangażowała się w składanie papierowych żurawi razem z Sadako. Niestety Sadako słabła i było jej coraz trudniej. Lekarze, dowiedziawszy się o jej pomyśle, zdecydowali się pomóc zrealizować jej ostatnie marzenie. Inne dzieci zaczęły jej przynosić gotowe żurawie. Udało skompletować się tysiąc żurawi, a nie długo potem, umarła. Historia Sadako poruszyła wiele serc, przez co papierowy żuraw stał się symbolem pokoju. Na placu przed muzeum stoi pomnik Sadako trzymającej żurawia nad głową. Do dziś, aby oddać hołd, zamiast kwiatów, składa się żurawia z wydartej kartki z zeszytu lub z nieużywanych dokumentów. 

Kiedy ja byłam w Hiroszimie były próby koncertów przed uroczystością z okazji 65 rocznicy zrzucenia bomby. Wybuchł wtedy ogromny skandal, ponieważ obecny prezydent Stanów Zjednoczonych postanowił nie przyjechać na tak ważne wydarzenie, ponieważ grał w golfa w Hiszpanii. Został bardzo skrytykowany za takie postępowanie, nie tylko w Japonii i Azji, ale też w Europie. Zresztą nie przyjechał też na inne ważne uroczystości, na których zdecydowanie powinien się pojawić. 


Miasto. Takie samo jak wszędzie.


Tak wyglądają japońskie tramwaje. Tutaj mamy "szóstkę. 


Próba koncertu symfonicznego.


Z daleka widać Muzeum Bomby Atomowej


Pomnik Sadako - symbol pokoju.



Gembaku Dome 



Muzeum Bomby Atomowej w Hiroszimie.


Dokładnie w tym miejscu, gdzie ta czerwona kulka spadła bomba - możliwie dlatego ten budynek się ostał.


To, co udało się znaleźć; to, co się z tym stało.


Tak jak pisałam, skóra człowieka się autentycznie topi.


Zmutowana ręka.


Żurawie.



Pomnik ofiar. Z tyłu pomnika zostały wypisane nazwiska osób, które zginęły.


Tak powinno się składać hołd - i to dosłownie - składać.

Jak dojechać?



- z Tokio: 
1. samolot: z lotniska Haneda 1,5h
2. kolej: JR-Sanyo-Shinkansen 4,5h
- z Osaki:
1. kolej: JR-Sanyo-Shinkansen 2,5-3h


Następny post
« Prev Post
Starszy post
Następny Post »
3 Komentarzy
avatar

bardzo wzruszyl mnie ten bardzo od serca post mysle ze warto odwiedzic ten kraj , jest tyle piekna w nim i mimo cierpien trwa przebaczenie ten zuraw jednak dziala i mam nadzieje ze juz na zawsze ... tc

Odpowiedz
avatar

Potwierdzamy, tak właśnie powinno składać się hołd! Cała wizyta szczególnie w Memorial Parku wywołała na nas niesamowite wrażenie http://www.readyforboarding.pl/podroze/japonia/japonia-dzien-6-miyajima-i-hiroshima.html Tym bardziej, że pogoda była piękna i słoneczna. Tak pięknie, a kiedyś było tam piekło.

Odpowiedz


WSZYSTKIE KOMENTARZE O CHARAKTERZE REKLAMOWYM BĘDĄ KASOWANE.