"Jiro śni o sushi" - film o wielkiej pasji do sushi



Wybrałam się dzisiaj na ostatni pokaz nowego filmu dokumentalnego Jiro śni o sushi. We Wrocławiu już nie będą go wyświetlać. Oglądając ten film, z pewnością nie można wyjść zniesmaczonym, a wręcz głód może o sobie dać znać...


Przedstawia filozofię życia pewnego człowieka (a może i ogólnie japońską?), który obrał swoją ścieżkę życiową. Sushi to tylko sposób jej realizacji. Jiro - główny bohater, ojciec dwóch synów, wiekowy starszy pan - od 75 lat pracuje jako sushi-master i kocha swoją pracę ponad wszystko. Do tego stopnia, że własne dzieci nie wiedziały kim jest, kiedy pojawiał się w domu. Jiro wierzy, że sukces to ciężka praca i rzeczywiście udało mu się go odnieść. Jego malusieńka restauracja, znajdująca się w tokijskiej Ginzie - drogiej biznesowej dzielnicy figuruje jako trzygwiazdkowa restauracja w przewodniku Michelin - jest to swego rodzaju najwyższe odznaczenie.




Sushi, które serwuje, uznaje się za to z najwyższej półki i nie tylko pod względem wyjątkowej "symfonii smaku", ale także ze względu na cenę. Ceny zaczynają się od 3 manów, czyli 1200 zł, tyle należy zapłacić, żeby zarezerwować miejsce. Jak głosi Jiro: "jeśli myślisz, że to, co robisz jest doskonałe, to oszukujesz sam siebie. A potem wpadasz w depresję". Dla niego najważniejszą wartością jest ciągle doskonalenie się, gdzie proces osiągania perfekcji trwa aż do śmierci. Może warto wyciągnąć z tego jakąś lekcję... Choć wydaje mi się, że Jiro jest trochę ekstremistą, ponieważ w życiu jest jeszcze parę innych ważnych (może i ważniejszych) rzeczy poza pracą. No i trochę szkoda mi jego synów, którzy podejrzewam, że nie do końca z własnej woli zostali zmuszeni do kontynuowania dzieła ojca.



Podobała mi się harmonia, gdzie oprócz rozmów i komentarzy o życiu i filozofii, można było nacieszyć oko i poznać tajniki mistrza sushi - uznanego na całym świecie.

Uważam, że warto zobaczyć ten film, bo przede wszystkim fabułą jest życie, a nie fikcja. Przy okazji można się też dowiedzieć, jaka powinna być odpowiednia temperatura ryżu, jeśli ktoś lubi w domu przygotowywać sushi, czy np. chciałby zwrócić uwagę niedouczonym polskim sushi-masterom, którzy bez najmniejszego stresu podają rozpadające się rolki, sushi z ryżem twardym jak kamień i starą rybą, która wygląda jakby miała ożyć.

A tymczasem zwiastun:


Następny post
« Prev Post
Starszy post
Następny Post »
8 Komentarzy
avatar

That sushi looks good! The film looks great too :)

Odpowiedz
avatar

Ale na pocieszenie, że przestali do we Wrocławiu puszczać, jest informacja, że lada chwila wyjdzie (o ile już nie wyszedł) na DVD ;)

Odpowiedz
avatar

No ja mam nadzieję :D chociaż w sumie zastanawiam się, czy chciałabym ten film obejrzeć po raz kolejny w tak krótkim czasie.

Odpowiedz
avatar

Ja film obejrzałem w W-wie, ale miałem szczęście, bo ostatniego dnia :-) Polecam! A jak wyjdzie na DVD, to na pewno kupię.

Odpowiedz
avatar

Właśnie kupiłam DVD i obejrzałam, jednak oglądanie tego cudownego sushi od razu nakręca na zrobienie tego w domu... chociaż nie są takie śliczne i pewnie tak samo smaczne, jak Jiro-sensei, to zaspokajają nieopartą chęć sięgnięcia po sushi po tym filmie ;)

Odpowiedz
avatar

No to prawda! Ale robienie nigiri to wielka sztuka, której pewnie nie posiądę :P
A film dla mnie ma trochę tragiczny wymiar, bo ten ojciec to bezwzględny tyran i despota, nawet nie chcę myśleć, jaki był, kiedy chłopcy byli mali...

Odpowiedz
avatar

Swoją drogą ja też oglądałam ostatniego dnia wyświetlania we Wrocławiu :D ! I nie żałuję.

Odpowiedz


WSZYSTKIE KOMENTARZE O CHARAKTERZE REKLAMOWYM BĘDĄ KASOWANE.