Najstarsze gorące źródła w Japonii - Arima Onsen


Miejsce, w którym człowiek może się poczuć młodszym o kilka lat i w pełni zrelaksowanym, to z pewnością japońskie gorące źródła. Jako że Japonia to kraj utkany z wulkanów, onsen – czyli właśnie gorące źródła – są niemal wszędzie. Arima znajduje się w północnej części Kobe i jest jednym z trzech najstarszych onsenów w całej Japonii. Jedno mogę potwierdzić – każdy, kto pojedzie do Japonii, powinien sprawić sobie odrobinę luksusu i wykąpać się w gorącej wulkanicznej wodzie.


"Jak ojciec i syn" - o trudnych związkach krwi i nie tylko


Dziś odbyło się kolejne spotkanie blogowe z JaponiąBliżej i Japonią pełną chochlą. Oprócz nas byli również Pan Sól i nasza przyjaciółka. Wybraliśmy się na film w ramach wrocławskiego Festiwalu Nowe Horyzonty pt. Soshite chichi ni naru pod polskim tytułem Jak ojciec i syn. Tytuł japoński nie ma zbyt wiele wspólnego z polskim, ponieważ dokładnie oznacza on "W końcu stanę się ojcem". 

Przydomowy ogród japoński - od środka


Zauważyłam, że niesłabnącą popularnością cieszy się post Japońskie domy od środka, wobec czego postanowiłam przygotować wpis na temat zwykłego przydomowego japońskiego ogródka. A zatem dzisiaj będzie ogrodniczo i kwitnąco (choć botanik jest ze mnie żaden, miałam fachową pomoc). Japońska sztuka ogrodowa inspiruje ludzi na całym świecie, którzy lepiej lub gorzej ją kopiują. Ja i tak podziwiam wszystkich grabiących kamyczki i przycinających wielkie drzewa bonsai. 



Odpowiedź na pewien anonimowy komentarz


"Japonia to miejsce gdzie rasizm, nietolerancja są na porządku dziennym. 
W tak gloryfikowanym przez Panią kraju nierzadkim widokiem są restauracje zakazujące wstępu obcokrajowcom. W japońskim metrze podróżujący brzydzą się usiąść koło Gaijina, zostawiając wolne miejsca. 

Dzieci cudzoziemców są często bite i upokarzane w japońskich szkołach i to zarówno ze strony równieśników jak i nauczycieli. Niekótrzy są już tak bezczelni, że sugerują zmianę kolorów włosów, “bo przecież to nienaturlane być blondynem”. 


Podczas prostestów czy manifestacji w Japonii, zupełnie otwarcie wzywa się do wyrzucenia cudzoziemców z kraju a nawet nawołuje się do ich eksterminacji (jak Pani nie wierzy to proszę poszperać w sieci, materiały są powszechnie dostępne), a rząd konsekwentnie zaprzecza zbrodniom wojennym jakim dopuścili się Japończycy w czasie II WŚ.


Może Pani odniesie się jakoś do tych kwestii w swoim wpisie, a nie zajmuje się wyłącznie tworzeniem obrazu Polski jako centrum ksenofobii i światowego rasizmu. Polski "rasizm" jest niczym w porównaniu z tym, z czym musi się zmierzyć cudzoziemiec w Japonii". 


Taki oto komentarz znalazł się niedawno pod postem na temat rasizmu w Polsce, który jest dostępny tutaj: www.podrozejaponia.blogspot.com/2012/08/troche-o-rasizmie-w-polsce.html

Zamierzam teraz odpowiedzieć na ten komentarz, żeby nie mówiono później, że nie reaguję.


Pan Sól gotuje: przepis na gyozę. Krok po kroku



W związku z tym, że postanowiłam zmobilizować Pana Sól, aby usmażył gyozę,

czyli japońskie pierożki (które tak naprawdę pochodzą z Chin), przedstawiam nasz przepis na wersję domową. Najważniejsze jest to, że gyozę można przygotować w Polsce i nie trzeba przepłacać w restauracjach. Przepis jest prosty, a składniki niedrogie!

Na dwie osoby potrzebujemy mniej więcej: 




  • 300-400 g mielonej łopatki wieprzowej (najlepiej niech zmielą mięso na Waszych oczach),
  • 6 ząbków czosnku,
  • 5 dużych liści kapusty pekińskiej, 
  • szczypiorek *
  • jedną kostkę rosołową (lub świeży dobrze doprawiony bulion),
  • imbir w korzeniu (trochę mniej niż główka czosnku),
  • 3-4 łyżki stołowe sosu sojowego,
  • 1 łyżkę oleju sezamowego,
  • 1 opakowanie ciasta do gyozy (to na zdjęciu pochodzi ze sklepu koreańskiego, cena ok. 12 zł/szt.).
* Zamiast szczypiorku oryginalny przepis wymaga nira, czyli zielona roślinka zwana po angielsku garlic chives i jest raczej w Polsce niedostępna. Choć szczypiorek to nie to samo, to mimo wszystko komponuje się dobrze.



Na sos potrzebujemy: 





  •  możemy kupić gotowy sos słodko-pikantny Thai (pycha!),
  •  możemy sami zrobić w ilościach i proporcjach, jakie lubimy: 
- trochę sosu sojowego,
- kilka kropel octu ryżowego,
- można też pomieszać z sosem słodko-pikantnym (lub z cukrem).




Sposób przygotowania krok po kroku (choć Pan Sól słabo współpracował, to jednak udało mi się parę zdjęć w naszej wieczornej i ciemnej kuchni):


1. Przygotowanie farszu:


W blenderze siekamy czosnek z imbirem. Kroimy drobno szczypiorek oraz siekamy kapustę pekińską. Mięso wkładamy do miski i dodajemy do niego składniki. W niewielkiej ilości gorącej wody rozpuszczamy kostkę rosołową. Dolewamy bulion do mięsa, a następnie sos sojowy i olej sezamowy. Całość doprawiamy pieprzem i mieszamy.




 
2. Lepienie gyozy

Jeśli mamy mrożone ciasto do gyozy, to po rozmrożeniu, należy je wyjąć z opakowania i przełożyć do suchej miski. Jeśli pozostawimy je w pudełku, zawilgotnieje i nie będzie można rozdzielić krążków. 


Do lepienia potrzebny jest nam duży płaski talerz posypany mąką oraz kubek wody. 


Jedną dłoń musimy mieć całkiem suchą, więc najlepiej oprószyć ją sobie mąką. Na suchą dłoń kładziemy krążek, nakładamy ok. jednej łyżeczki farszu. Następnie zwilżamy obwód krążka wodą i zalepiamy. Nie robi się tego tak jak przy polskich pierogach. Ważne jest robienie zakładek, aby ciasto się nie rozleciało podczas smażenia. Zalepionego pierożka kładziemy pionowo, a nie na boku (jak polskie pierogi) tak, aby nie dotykały się wzajemnie, bo mogą się skleić. 





3. Smażenie gyozy


Smażenie jest według mnie najtrudniejszą operacją przy przygotowywaniu japońskich pierożków. I choć nie smaży się ich na głębokim oleju czy dużym ogniu, to w trakcie - po usmażeniu na lekko brązowo - należy dolać ok. 50 ml wody. Woda w połączeniu z gorącym olejem może być niebezpieczna, więc po pierwsze trzeba bardzo uważać, po drugie całość należy szybko przykryć pokrywką i poczekać. Kiedy woda i olej się uspokoją, podnosimy pokrywkę i smażymy, aż wyparuje. Jeśli wlejemy za dużo wody, gyoza nie będzie chrupka lub się przypali... Usmażone kładziemy na talerzu.




4. Podawanie


Najlepiej smakują takie lekko przestudzone. Maczamy w sosie i do buzi! Pycha!

Gdy nam zostanie, możemy je zapakować do lodówki i zabrać do pracy na drugie śniadanie. Na zimno też są dobre. 



Czy ktoś ma ochotę spróbować?

Film "Życzenie" i kultura japońska w tle


Film Kiseki zwrócił moją uwagę ze względu na miejsce akcji - jest to miasto Kagoshima w pref. Kagoshima na samym południu Kiusiu. Inna niż zawsze sceneria i koloryt lokalny powoduje, że film jest dla mnie od razu ciekawszy. 



Poradnik. Prawo jazdy w Japonii... na wesoło


... czyli "Podszepty Diabła", "Nikczemny Dziadek" i "Alkohol i tragedia". [???]


Był rok 2012. Właśnie upłynął 10-letni termin ważności japońskiego prawa jazdy Pana Sól. I coś należało z tym fantem zrobić, ponieważ bez niego nie może prowadzić auta w Polsce. Z tego względu po przyjeździe do Japonii w listopadzie zeszłego roku udaliśmy się do ośrodka egzaminacyjnego, aby je przedłużyć. Pan Sól jest tzn. "Golden Member" japońskich dróg, ponieważ w okresie 10 lat nie miał ani jednego wypadku samochodowego czy stłuczki na terenie swojego kraju, nie odnotowano żadnego wykroczenia z udziałem Pana Sól - czy złego parkowania, czy przekroczenia prędkości. Niewielu jest takich, którym się to udaje. I to bardzo ułatwiało sprawę, ponieważ kurs doszkalający, który jest obowiązkowy dla wszystkich, trwał jedyne pół godziny. I jak to wyglądało?