"Słodycze mają moc zmieniania dnia codziennego w dzień niezwykły. Jesteśmy dumni, że nasza praca to umożliwia".
Hakujuji
Hakujuji to firma działająca w zachodniej Japonii od 1957 roku. Pierwsza cukiernia powstała w Okayamie, w regionie Chūgoku. Pasja i zaangażowanie twórców tej firmy spowodowały konieczność jej rozbudowy, dlatego w ciągu ostatnich niespełna 60 lat powstało wiele nowych sklepów w dwóch kolejnych prefekturach - Hiroshimie i Hyōgo. Obecnie firma zatrudnia ponad 400 osób, w tym 320 kobiet. W Akashi w 2005 roku otwarto cukiernię Hakujuji. 5 lat później na teren zadbanego, utrzymanego w idealnym stanie Hakujuji w Ōkubo wkroczyłam JA. I tak znalazłam się w krainie wiecznej szczęśliwości...
W sklepie centralnym punktem jest półokrągła przeszklona lada z elegancko poukładanymi ciastkami. Za plecami pań sprzedających pracują w pocie czoła cukiernicy. Przynajmniej wiadomo, że słodkości są świeże, nie jadą nie wiadomo jak daleko, w nie wiadomo jakich ciężarówkach. Pod oknami znajdują się szerokie półki z drewna, na których leżą ciasteczka niewymagające trzymania w lodówce. Przy wejściu znajdują się małe koszyczki, do którego można wkładać smakołyki. I tak to się skończyło, że musiałam się opanować, grzecznie odłożyć pół sklepu z powrotem na półeczki i zachowywać się jak należy...
Niestety Hakujuji nie jest szczególnie tanie, dlatego nie mogłam za bardzo szaleć. Niektóre rarytaski kosztują nawet 1000¥. Po zjedzeniu kawałka pojawia się uczucie bliżej nieokreślonego błogostanu. Oprócz ciastek w stylu zachodnim, Hakujuji specjalizuje się w japońskich okashi serwowanych do zielonej herbaty np. z pastą z fasolki anko.
Tak wyglądają na obrazku najnowsze "okazy", ja natomiast jadłam takie:
Hakujuji dba o swoich klientów, zwłaszcza o tych przeczulonych na punkcie zdrowotności - na stronie znajdują się informacje na temat własnych upraw truskawek czy dostawców półproduktów itp. Wyczytałam, że do Hakukuji mleko dostarcza Meiji, a kawę KeyCoffee. W sklepie dostępne są eleganckie katalogi na różne okazje jak np. ślub, urodziny, święta bożonarodzeniowe, ale także i katalogi na "co dzień". Same w sobie cieszą oko i napawają chęcią spróbowania kolejnych ciastek, czyli daję się nabrać. Z tą różnicą, że tym razem naprawdę warto.
Poniżej zeskanowane niektóre strony:
I co? Leci ślinka? Może to będzie powód, aby wybrać się na krótki wypad na Kansai? A może w drodze na Miyajimę? :-)
Zajrzyjcie na stronę:
i na profil facebookowy:
7 Komentarzy
Ale pyszności! Ło, matko!
OdpowiedzPierwsze, co zrobię po przyjeździe do Japonii (bo oczywiście zakładam, że tam wrócę), to poszukam ich sklepu!
Jak się już raz pojedzie, to zapewne się wróci. Może do tego czasu entą filię otworzą w bardziej "dostępnym" miejscu :-) Choć czuję, że przemawia przez nich lokalny patriotyzm, a wokół mają dużo innych prefektur do podbicia. Ja generalnie mam taki sam plan - zaraz po przylocie nawiedzam Hakujuji :D !
Odpowiedzz pewnością mój portfel by świecił pustkami po wyjściu z tego miejsca. wszystko wygląda tak pysznie! :D
OdpowiedzDokładnie tak! W Japonii poziom produkcji słodyczy jest naprawdę na wysokim poziomie - to nie to co u nas - stara wuzetka sprzed pięciu dni :P
Odpowiedzwuzetkę sklepową zjadłam raz - w życiu tego nie powtórzę! od tamtego czasu sama piekę według przepisu cioci i jest idealna, bez bitej śmietany, za to z kremem robionym z waniliowych serków! :D jedyne japońskie słodycze jakie jem to część tych które są w ofercie na candysan.com bo mają dość tanią wysyłkę do Polski, jednak chętnie bym spróbowała czegoś takiego, no, "świeżego"... eh, może kiedyś jeśli mi się poszczęści i wygram jakąś dużą sumę pieniędzy to zafunduję sobie wycieczkę do Japonii - chociażby po to, by spróbować tych słodyczy :)
OdpowiedzPrzeczytałam, obejrzałam zdjęcia, wytarłam cieknącą ślinkę i utwierdziłam się w swoim planie założenia kiedyś własnej cukierni. Żeby też taka ładna była i żeby miała świeże, pyszne ciacha domowej roboty i herbatkę do picia i takie tam...
OdpowiedzWłaśnie dostałam ślinotoku <3
OdpowiedzWSZYSTKIE KOMENTARZE O CHARAKTERZE REKLAMOWYM BĘDĄ KASOWANE.