Apropos ośmiornic, napiszę dwa słowa o moim ulubionym dodatku do obiadu - ośmiornicowym sunomono. Ogólnie rzecz biorąc, mianem 'sunomono' można określić dania, a właściwie przekąski, których główną bazą sosu jest ocet - tłumacząc dosłownie po prostu 'coś z octem'. Moja ulubiona wersja to właśnie ta ośmiornicowa.
Przepis jest bardzo prosty. Znajdziemy go na pierwszej lepszej stronie na temat gotowania, np. tutaj: www.cookpad.com/recipe/575227
Składniki:
- ośmiornica 300 g
- 1 ogórek
- ocet (japoński) 3 łyżki
- cukier półtorej łyżki
- trochę soli
- trochę sosu sojowego
- w naszej wersji dodajemy jeszcze słodkiego ziemniaka yamaimo (te białe prostokąciki). W smaku jest on chrupki i lekko klejący. Niektórzy dodają też wakame (glony) albo sezam, ale tak naprawdę jest to wedle uznania, podstawę stanowi ogórek i ośmiornica.
Sposób przygotowania:
Ogórek (najlepiej nie do końca obrany) kroimy w jak najcieńsze plasterki (najlepiej na tarce lub szatkownicy). Ośmiornicę wrzucamy na wrzącą wodę. Gotujemy aż zrobi się różowa. Czekamy aż ostygnie i kroimy na w miarę duże kawałki. Wszystko wrzucamy do jednej miski. Do szklanki wlewamy ocet, dodajemy cukier, sól i trochę sosu sojowego, mieszamy. Tak przygotowaną miksturą zalewamy nasze składniki w misce i gotowe. Pycha!
Smak sunomono zależy oczywiście od octu, jakiego używamy. Myślę, że z takim naszym winnym czy spirytusowym nic z tego nie wyjdzie, ale nie próbowałam, więc trudno mi powiedzieć. Jeśli się dowiem, jakiej marki ocet używa mama Japończyka, to dopiszę tę informację.
10 Komentarzy
ale ładnie to wygląda, tylko patrząc na macki tej ośmiornicy... jakoś cięzko mi by było chyba ją zjeść. Bo przecież kiedyś żyła, tymi mackami chodziła po skałkach, pływała w wodzie...
Odpowiedza jesteś wegetarianką? ;-)
Odpowiedzja? absolutnie nie, uwielbiam mięsiwa, żeby zjeść krewetkę (dużą) musiałam się przemóc i przed włożeniem do ust przeprosiłam ją w myślach, że ja zjadam... dziwne wiem... ale tak mam może dlatego, że to nie kurczak czy mięso wieprzowe bo to już jest utarte.
Odpowiedzjestem w stanie to zrozumieć :P ale generalnie jeśli jedzie się w te rejony, to trzeba być przygotowanym na "najgorsze". Za pierwszym razem mój żołądek po trzech dniach zaczął strajkować, a w nocy śniły mi się gołąbki, bigos, pierogi, chleb i takie tam.
OdpowiedzJak się jedzie samemu, pozostaje jeszcze wybór ;-) U nas w domu nie ma litości.
No tak... chociaż ja mam coś takiego, że umiem nieoczekiwanie przystosować się do panujących warunków czy jak w tym wypadku potraw... mimo wszystko to jednak szok dla organizmu... żołądek ma prawo powiedzieć basta!
OdpowiedzBiedactwo, takie miałaś sny... ;) w sumie zazdroszczę Ci, że masz takiego Japończyka, do którego możesz pojechać... ja bym chciała właśnie od tej strony poznać Japonię, a najbardziej Tajwan.
uee a gdzie moj koment sie podzial?
OdpowiedzK:
Odpowiedza pod tym postem? nie wyświetlił się wcale, bo zawsze dostaję e-mail. musisz napisać go jeszcze raz.
Nathalienn:
Ja myślałam, że też mam coś takiego, że wreszcie pojem sobie rybki. Trzeciego dnia ryba zaczęła mnie straszyć ;)
no to teraz się bardzo mocno i intensywnie zastanawiam, żeby później nie było, że nie tknę ryby do końca życia ;)
OdpowiedzZaintrygowało mnie to danie i chciałbym spróbować jak to smakuje ale niejasny jest dla mnie ten ocet. Czy to jest ocet ryżowy?
OdpowiedzOcet ryżowy jest często używany, natomiast my praktykujemy obecnie ocet winny. Efekt jest niemal identyczny, więc bez różnicy :-)
OdpowiedzWSZYSTKIE KOMENTARZE O CHARAKTERZE REKLAMOWYM BĘDĄ KASOWANE.