Poradnik. Co zjeść w Japonii? Lokalne knajpki dla lokalnych


Wszyscy wiedzą, że lokalne knajpki są znacznie smaczniejsze, tańsze i po prostu ciekawsze od tych polecanych przez najlepsze przewodniki. Wiadomo, że lokalnych knajpek jest mnóstwo, a czasu by zjeść w każdej niewiele.



Tak się akurat złożyło, że byliśmy w Osace i postanowiliśmy wpaść w odwiedziny do kuzyna Pana Sól, który od niedawna zaczął tam pracę. A pracuje właśnie w takiej lokalnej knajpce, którą znają tylko lokalni.


Rok temu kuzyn podbił moje serce najlepszym krwistym befsztykiem świata. Doszłam do wniosku, że jeśli umrę, to mogę być spokojna, lepszego już nigdy nie zjem. Zawsze powtarzam, że z japońskiego jedzenia najlepszy jest befsztyk. Niby takie nie-japońskie? Przypomnę tylko, że japońska wołowina uchodzi za jedną z najlepszych na świecie! Ale o tym kiedy indziej. Otóż zachciało mi się właśnie takiego befsztyka i tylko kuzyn Pana Sól potrafi go przyrządzić w taki sposób. Okoliczności były sprzyjające, więc wybraliśmy do owej lokalnej knajpki dla lokalnych.

Knajpka to dwa stoliki, dwa miejsca siedzące i  kilka miejsc przy barze. W środku panowała ogólna wrzawa. Przy jednym stoliku panie na damskim wieczorku, obgadywały ostro swoich "ukochanych"; na poduszkach koledzy z pracy narzekający na ogólną sytuację w Japonii itp. itd. Co rusz ktoś podnosił głos, rechotał ze śmiechu lub uderzał kuflem o stół. W między czasie kucharze - w tym i kuzyn - dwoili się i troili, żeby nadążyć z zamówieniami, bo do piwa przecież potrzebne są przekąski! U nas solone paluszki i paczka orzeszków, u nich co 10 minut inne danie, a to tempura, a to karage, a to smażone tofu. Każdy, kto lubi taki klimat, a znajdzie się przypadkowo lub nieprzypadkowo w Osace, powinien zdecydowanie zajrzeć do takiej lokalnej knajpki dla lokalnych.

My - zmęczeni Osaką - chcieliśmy po prostu dobrze się najeść i spokojnie wrócić do domu. Jak to zwykle w Japonii trzeba uważać na "podejrzane" potrawy. Ja wykazałam się dużą dozą lekkomyślności, powierzając zadanie wyboru dań Panu Sól. Od tamtej pory moje credo brzmi: nigdy nie ufaj Japończykom w kwestii jedzenia!

A oto i najpoważniejszy błąd:


To jest koreańska przystawka nazywa się chanja zapisywana katakaną チャンジャ lub po koreańsku 창자. Wygląda jak kmchi, smakuje jak kmchi. Ale od czasu do czasu coś chrzęści. Otóż najprościej mówiąc, są to rybie flaki na surowo. A dokładnie osolony żołądek dorsza z przyprawami. Brzmi czadowo. Uwaga teraz: zjadłam wszystko bez świadomości tego, co jem. Nawet było ok. Gorzej jak się dowiedziałam, co to takiego.


Powyżej tori no karage, czy kawałki kurczaka smażone na głębokim oleju z majonezem (opcjonalnie).



Sałatka z tofu z mięsem mielonym po koreańsku.



No i dokładnie to na, co miałam ochotę: krwisty stek, a właściwie kawałki, podawane z shimeji (japońskimi grzybami).

Jak dojechać?


A tutaj adres, jakby na przykład komuś by się zachciało takich potraw w lokalnej knajpce dla lokalnych zjeść:

きくぞう [kikuzō]
大阪府大阪市淀川区新高4丁目1-43
4-1-43, Niidaka, Yodogawa-ku, Osaka-shi, Osaka




Należy wysiąść na stacji kolejowej Mikuni (hankyū densha) i stamtąd ok. 7-10 min. na piechotę. 
Następny post
« Prev Post
Starszy post
Następny Post »
0 Komentarzy


WSZYSTKIE KOMENTARZE O CHARAKTERZE REKLAMOWYM BĘDĄ KASOWANE.