Poradnik. Co zjeść w Japonii? Mochi z Nary


Kiedy pierwszy raz byłam w Japonii, japońskie słodkości niespecjalnie przypadły mi do gustu. Z jednej prostej przyczyny - są skrajne - albo są zupełnie niesłodkie, albo są ekstremalnie słodkie. Jako ciasteczkowy potwór, czekoladowy-addict i w ogóle pożeracz cukru mam już wyrobiony smak, dlatego bardzo trudno było mi się do nich przyzwyczaić. A najmniej z tych wszystkich wynalazków lubiłam mochi... Teraz dla odmiany je ubóstwiam!



Czym jest mochi? Jak większość specjałów japońskich mochi jest "czymś z ryżu". Są to tradycyjne cukierki/słodycze, które wytwarza się na bazie kleistego ryżu (również z gatunku krótkoziarnich). Z reguły stanowią dodatek do japońskiej zielonej herbaty.

Przygotowanie mochi jest niezbyt skomplikowane, ale wymaga dużego nakładu pracy. Ryż ubija się do uzyskania miękkiej masy, a następnie formuje w kształty - kulki, sześcianiki i inne figury geometryczne. Zdarza się jednak tak, że przygotowanie ryżowych kulek może urosnąć do rangi ceremonii i nosi nazwę Mochitsuki. 




Taka produkcja cukierków wydaje się zajmować ważną pozycję w historii kultury Japonii, ponieważ temu rytuałowi poświęcone zostały satyryczne drzeworyty słynnego artysty Utagawy Kuniyoshiego.

Miałam okazję takie Mochitsuki podziwiać, bo w Narze pewna cukiernia wymyśliła nowy "chłyt martetingowy", który polega na urządzeniu wielkiego show. Dwaj panowie ubrani w tradycyjne piżamki, z równie tradycyjną opaską na głowie, wrzeszcząc jeden przez drugiego, ubijali ryż. Najpierw walili młotem na przemian, a później jeden walił, a drugi przekładał masę, narażając się przy tym na stratę ręki, gdyby kolega w nią uderzył. A robili to tak szybko, że naprawdę było to godne uznania. I muszę przyznać, że ten marketing to strzał w dziesiątkę. 




Cały tłum zebrany wokół widowiska po chwili ustawiał się w długą kolejkę, by takie świeżutkie i jeszcze ciepłe matcha mochi (z dodatkiem zielonej herbaty matcha) sobie kupić. 




Już nie wspomnę o tym, jaki to wywarło wpływ  na moją psychikę! Tak jak nigdy nie przepadałam za tymi klejącymi kulkami, tak od tego momentu wręcz je ubóstwiam. Wniosek jeden: możesz wcisnąć człowiekowi wszystko, jeśli odpowiednio to zaprezentujesz. To chyba nie jest zbyt odkrywcze, ale po raz pierwszy nabrałam się i co najlepsze: wcale nie żałuję!




Oczywiście Japończycy nie nazywaliby się Japończykami, gdyby nie zaczęli tworzyć cudów-niewidów z takich ubitych kulek. I mogą to być króliczki, pieski, bociany, serduszka, samochody, a nawet sarnie kupki, które są czekoladowe i mają "kupkowaty" kształt. Nazywają się "鹿のふん" [czyt. shika no fun]. Są w Narze wyjątkowo popularne i pyszne. Wyglądają dokładnie tak, jak na zdjęciu po lewej.


Podobne posty

13 Komentarzy
avatar

dla mnie słodycze z ryżu są za słodkie i trochę gumiaste... pięknie wyglądają ale do smaku trzeba się przyzwyczaić.

Odpowiedz
avatar

Miałam okazję zjeść mochi gdy byłam w Londynie i trafiłam na azjatycki market. Miałam wersje z zieloną herbatą i jak dla mnie były mega słodkie.

Odpowiedz
avatar

strasznie fajny wpis, zwlaszcza ten moment z waleniem mlotem i utrata reki. nie mialam okazji probowac japonskich slodyczy, ale tak jak napisalas, za kazdym razem slyszalam ze sa maksymalnie nieslodkie lub powoduja wypadanie zebow z ilosci cukru.

Odpowiedz
avatar

Kurczę, chciałabym tam być, zobaczyć, a potem zjeść takie matcha mochi.

Odpowiedz
avatar

Przede wszystkim witam na blogu :-) Bo wcześniej nie widziałam żadnych komentarzy od Ciebie. Z przyjemnością poczytam, co tam u Ciebie słychać.

A wracając do tematu - tak "gumiaste" to dobre określenie ciągnące się "glutki"

Odpowiedz
avatar

No w końcu ryż biały zawiera ogromne ilości węglowodanów i to stąd ta słodycz

Odpowiedz
avatar

Nie no, nie gadaj, że mochi nie jadłaś:D ?

Odpowiedz
avatar

Dziękuję za miłe słowa !
No to prawda, czasami zęby same się wyrywają :P na sam widok.

Odpowiedz
avatar

Mega słodkich bym raczej nie przełknęła (tak mi się wydaje, mdli mnie na sam widok napoleona, a to przecież ulepek, a nie ciastko), ale ciekawa jestem tych niesłodkich słodkości ))

Pozdrawiam!

Odpowiedz
avatar

Padłam Sarnie kupki, rety!
Hmmm, czy króliczek na księżycu nie trudnił się właśnie produkcją mochi?
Smakowity post!

Odpowiedz
avatar

Nie jadłam nigdy mochi, ale chętnie bym spróbowała

Odpowiedz
avatar

Mochi... Dużo słyszałam na jego temat Wygląda pysznie, nie wiem czy podpadłyby mi do gustu, ale uwielbiam wszystko co słodkie. Świetne zdjęcia Ci wyszły Czytałam gdzieś o podobnej ceremonii ubijania ryżu, tylko to służyło do przyrządzenia jakiejś potrawy. Autorka, także zaznaczyła, że "podkładacz" musi mieć naprawdę dobry refleks ^^

Odpowiedz
avatar

Chętnie bym spróbował tego mochi. ciekawe ile to ma kcal. Wie ktoś ?

Odpowiedz
:)
:(
=(
^_^
:D
=D
=)D
|o|
@@,
;)
:-bd
:-d
:p
:ng
:lv


WSZYSTKIE KOMENTARZE O CHARAKTERZE REKLAMOWYM BĘDĄ KASOWANE.