Na początku stwierdziłam, że nie będę zajmować się tak oklepanymi tematami jak walentynki, ale ostatecznie doszłam do wniosku, że niby dlaczego nie? Jak mniej więcej japońskie walentynki przebiegają?
Czekolada w Japonii pojawiła się razem z holenderskimi kupcami w roku 1797, a walentynki jako święto zaczęto obchodzić w Japonii pod koniec lat 50., choć Dzień Zakochanych powinien nazywać się Dniem Zakochanej, ponieważ wymaga od płci żeńskiej zdolności kulinarnych. Z tej okazji piecze się/gotuje/lepi piękne czekoladki i pięknie pakuje do równie pięknego pudełeczka.
Dla tych pań, których bogowie talentem cukierniczym i wyobraźnią nie obdarzyli, oferuje się różnego rodzaju gotowe produkty. W 2013 roku dochód ze sprzedaży czekoladek wyniósł 11 mln dolarów* (to może oznaczać, że liczba beztalenci jest dosyć spora ;-) ).
Gdy czekoladki są już pięknie przygotowane, należy udać się do ukochanego bądź do kandydata na ukochanego i wręczyć mu takie pudełeczko. Ma to również wymiar znacznie szerszy, ponieważ takie czekoladki dostają nauczyciele od swoich uczennic, najbardziej popularni uczniowie i wszyscy faceci w pracy. I temat tej ostatniej grupy jest mi bardziej znany z oczywistych względów.
Panuje taki zwyczaj, że zatrudnione OL (czyli "office lady") lub inne panie w zakładach pracy przynoszą czekoladki wszystkim mężczyznom w firmie bądź danym dziale, gdy firma jest zbyt duża. Takie słodkości mają specjalną nazwę - 義理チョコ giri choko, czyli "czekoladki z obowiązku" i nie ma to nic wspólnego z młodzieńczym zrywem i wyrazem uczuć.
Tak więc Pan Sól w swojej firmie poprzedniej i przedpoprzedniej i przedprzedpoprzedniej otrzymywał giri choko od wszystkich koleżanek i wspominał, że niektóre rzeczywiście wkładały serce w tę tradycję, inne kupowały smaczne czekoladki, a niektóre kupowały pierwsze lepsze niejadalne gnioty w drodze do pracy, które po powrocie do domu Pan Sól wyrzucał do kubła.
Walentynki w Japonii to w pewnym sensie przebiegłe święto... Ponieważ już w marcu, a dokładnie 14, czyli miesiąc po walentynkach, przypada ホワイトデー howaitode, czyli "biały dzień", kiedy to wybranek musi się zrewanżować i bynajmniej nie są to tylko czekoladki. Ma to być dobra restauracja i dobry (czyt. drogi) prezent. Oczywiście wszystko zależy od grubości portfela i możliwości delikwenta oraz od subiektywnej oceny słowa "dobry".
Biały Dzień nie ma długiej historii, ponieważ ustanowiono go dopiero w 1980 roku. Niemniej jednak przyjął się i ma się w Japonii jak najlepiej.
A jak wyglądają Walentynki w Polsce? Dostaje się od wybranka giri obiad w restauracji, giri kwiatka i giri czekoladki, a czasem i giri kino, bo wybranek dobrze wie, że spotka go kara w postaci kilkudniowego focha za brak inicjatywy.
Ja w związku z tym, że żyję z Japończykiem pod jednym dachem, zamierzam mu zamiast czekoladek upiec rybę i sprawa załatwiona - ryba to najlepszy prezent na każdą okazję. I teraz - na urodziny np. ekologiczny łosoś szkocki (bo drogi, ekologiczny, pachnący), na rocznicę może być dorsz bałtycki i krewetki, a na walentynki pstrąg tęczowy z Lidla (wystarczy), którego zaraz będę wstawiać do pieca.
Natomiast w tym roku zamierzam się 14 marca upomnieć o swoje prawa :D!
* Źródło: www.japantimes.co.jp/news/2013/02/15/national/in-japan-women-not-men-throng-stores-for-valentines/#.UR0hafKciUY
6 Komentarzy
U mnie w pracy tak jakos bardzo miedzynarodowo, bo kazdy wreczal i dostawal slodkosci, i panowie i panie. :-) czyli powoli to sie zmienia.
OdpowiedzCześć, nominowałam twojego bloga do tagu: http://asia-my-world.blogspot.com/2013/02/the-versatile-blogger.html
Odpowiedzo matko, czekoladek to ja robić nie potrafię, te gotowce w sklepie/cukierni/gdziekolwiek to zdecydowanie coś dla mnie:P
OdpowiedzNo, skoro jest ten "biały dzień, to mogłabym się w to pobawić. Bo gdyby tylko panie miały się wykazywać, to by mi się średnio podobało ;)))
OdpowiedzJa sam próbuje zrobić takie czekoladki a podaruje je sobie <3
OdpowiedzRyba lepsza niż czekoladki :D
OdpowiedzWSZYSTKIE KOMENTARZE O CHARAKTERZE REKLAMOWYM BĘDĄ KASOWANE.