Trudne powroty z podróży, bento i tygodnie kulinarne


Mamy nowy system zarządzania w naszym gospodarstwie domowym tj. tygodnie kulinarne pod hasłem np. "kuchnia japońska", "kuchnia arabska", "kuchnia włoska" itp. Obstawiamy tygodnie na zmianę. Obecnie skończył się tydzień japoński, który prowadził Pan Sól. Przygotował listę 5 dań od poniedziałku do piątku - bo w sobotę jemy na mieście, a w niedzielę mamy obiad u Babci. Następnie zostały zakupione konkretne składniki. I tak Pan Sól od poniedziałku do piątku stał po pracy przy garach i pichcił, a ja mogłam pogłębiać swoje lenistwo.




Jednego dnia ugotowałam schabowe "po azjatycku". Smakowały Panu Sól na tyle, że zażyczył sobie bentō (ma ten japoński tupet!). Pomyślałam, że chyba się nie przemęczę, więc niech mu będzie. Zapakowałam pozostałości do pudełka, ugotowałam świeży ryż, posypałam przeterminowanym furikake (dawało jeszcze radę), pokroiłam owoce, wrzuciłam borówki, jeszcze tylko ozdoby dla dzieci - elegancka trawka i widelczyki ze zwierzątkami - i gotowe!

* ryż z furikake

* schabowy z duszoną marchewką
* pieczona cukinia 
* pieczone bakłażany
* kawałek brzoskwini i borówki




Pan Sól był bardzo zadowolony, chociaż wstydził się zwierzątek. Jednak na tym razie się skończyło, bo nigdy, ale to nigdy nie udaje mi się uchować obiadu na drugi dzień. Pan Sól zawsze odkurzy wszystko do ostatniego ziarenka. Zawsze.


Na koniec, aby ten post nie był taki jałowy, podaję mój przepis na schabowego "po azjatycku", który znalazł się w bentō.


Składniki:


* 5 średnich kotletów schabowych

* imbir świeżo starty - jedna łyżka stołowa
* pół szklanki sosu sojowego
* 2 łyżki sosu do węgorza (opcjonalnie)
* 1 łyżka stołowa oleju sezamowego
* kopiasta łyżka sezamu
* 3 ząbki czosnku
* 1 mała cebula
* 4-6 marchewek
* 1 łyżeczka octu ryżowego (może być też inny)
* 1 łyżeczka cukru (opcjonalnie)
* pieprz do smaku

Kotlety umyć, osuszyć ręcznikiem papierowym i pokroić w długie paski. Włożyć do miski.


Marynata składa się ze sporej ilości sosu sojowego (+/- pół szklanki - kotlety powinny się moczyć), świeżo utartego imbiru (duża łyżka stołowa), przemielonego w blenderze czosnku i cebuli, oleju sezamowego, sosu do węgorza oraz pieprzu.

Kotlety przykrywamy i wkładamy do lodówki na ok. godzinę czasu.
W tym czasie kroimy marchewkę na cienkie i długie paseczki, po skończeniu możemy chwilę odpocząć. 

Gdy mięso się odpowiednio wykąpie, rozgrzewamy patelnię, wlewamy całą zawartość naszej miski. Smażymy wszystko, cały czas mieszając. Po chwili dodajemy marchewki i przykrywamy pokrywką, aby udusiły się w sosie. Po 5-8 min. przyprawiamy do smaku - trochę cukru, octu ryżowego, pieprz, możemy dodać trochę pieprzu cayenne, aby danie było ostre, sypiemy sezam i dusimy dalej. 


Nie dodajemy soli.

Gdy marchewka będzie miękka, możemy podawać - najlepiej z ryżem.
Następny post
« Prev Post
Starszy post
Następny Post »
11 Komentarzy
avatar

:) czekaaam na więcej o Albanii :) a przepis sobie zaraz zapamiętam, co by tutaj w Tokio podejmować kulinarne wyzwania ;)

Odpowiedz
avatar

Z Albanii na tym blogu raczej nie będę mogła zamieścić relacji, bo kiedyś dostałam reprymendę od czytelników, że to blog o Japonii i co to ma znaczyć :P
Ciekawe czy dostaniesz schabowego :P

Odpowiedz
avatar

Super, że wyjazd udany - poopowiadasz, jak się spotkamy. :) I fajne bento - świetne pudełko, a przepis kiedyś wypróbuję. :)

Odpowiedz
avatar

Podziękuj panu Sól za przepis na gyozę - wyszła świetna. Obżeraliśmy się cały weekend. Kotlety z resztek mięsa na gyozę też wyszły niezłe ;)

Albania...hmmm...byliśmy tylko jeden dzień na wypadzie z naszej kwatery głównej w Czarnogórze. Jedyne co pamiętam to auta jeżdżące pod prąd na rondach i świnie pasące się przy drogach ;)

Odpowiedz
avatar

Przepis wymyśliłam :D i wyszło bardzo dobre.
Poopowiadam Ci koniecznie!

Odpowiedz
avatar

Podziękuję! :-) Na pewno się ucieszy!
No północna część jest mało cywilizowana :P ale środek i południe jak najbardziej. Trzeba mieć mocny i dobry samochód terenowy :P

Odpowiedz
avatar

W Albanii nie byłam, ale dwa tygodnie w lipcu spędziliśmy z rodzinką w Japonii głównie w Tokio. Jestem oczarowana tym wspaniałym krajem, planuje powrót za rok na kolejne zwiedzanie. Natomiast córka jest już na 100% przekonana, że będzie w tym próbować dostać się na japonistykę na UW - w tym roku zdaje maturę :)

Odpowiedz
avatar

zanim przeczytałam sobie, że to Albania, to patrząc na zdjęcie pomyślałam "o z Japonii" ;) Faktycznie bardzo podobny styl. A bento fajne Ci wszyło. hihi nie rozumiem czemu się wstydził zwierzątek ;D.

Odpowiedz
avatar

a ja też mam te słodkie zwierzątka!! i nie będę się ich wstydzić! a co!

Odpowiedz
avatar

Piękne danie i jak ładnie podane poczułam się jak w Kyoto podczas lunchu podano nam bento, koszyk różnych pyszności, pozdrawiam
j

Odpowiedz
avatar

Ale super blog- warto poczytać tak ciekawe rzeczy.

Odpowiedz


WSZYSTKIE KOMENTARZE O CHARAKTERZE REKLAMOWYM BĘDĄ KASOWANE.