"Warto rozmawiać". Choć w teorii to takie oczywiste i od zarania dziejów człowiekowi znane, to nadal dla człowieka trudne. Przekonał się o tym Sōsuke - bohater świeżo przetłumaczonej powieści Natsume Sōsekiego Wrota.
"Popchnął wrota i wszedł do środka. Brudną ścieżką szedł aż do budynku mieszkalnego, gdzie się zatrzymał. Zawołał głośno. Nikt jednak nie wyszedł, by go powitać".
Natsume Sōseki, Wrota
Z tego opisu nie wynika, że "warto rozmawiać". O co więc może chodzić? Choć główny wątek dotyka problemu wielkiego i niezwykle pięknego uczucia pomiędzy kobietą i mężczyzną, to wątki poboczne dotyczą spraw zupełnie innych - przyziemnych, zdecydowanie nie metafizycznych, ale i nie mniej przez to ważnych. Dotyczą one podziału majątku, odpowiedzialności, pomocy i zaciągania długów - nie tylko tych finansowych, choć i o tych też jest mowa. Każda ze "spraw" wymagałaby jedynie wspólnej kolacji przy stole i zwykłej rozmowy. Sosuke przymierzał się do rozmowy z wujostwem, z bratem, z najbliższym przyjacielem... Gdy pojawiała się długo odwlekana sposobność, twierdził, że to nie jest najlepszy moment i rozmowa o sprawach istotnych zamienia się w nic nie warte pustosłowie. Dlaczego? Czy chodzi o wrodzoną skromność, obawę przed zaciągnięciem długu wiążącego nas niewidzialnymi rzemieniami, czy może chodzi o brak odwagi cywilnej? Czy może o coś jeszcze innego?
"Po obu stronach drogi, już za wrotami świątyni rosły w rzędzie kryptomerie tak wysokie, że zasłaniały niebo i osnuwały wszystko pod spodem lekkim mrokiem. Kiedy tylko Sōsuke znalazł się pod ich konarami, poczuł jak bardzo różni się świat na zewnątrz od tego w środku. Stojąc tuż przy wrotach, poczuł przechodzący go dreszcz".
Natsume Sōseki, Wrota
Japońskie wydanie Wrót Natsume Sōsekiego
Wrota zostały wydane nakładem stosunkowo młodego wydawnictwa Psychoskok, a tłumaczona została z języka angielskiego. Jeśli pytać mnie o moje osobiste i całkiem nieobiektywne zdanie, spodziewałam się tego, że - skoro powieść przeszła już jedną "operację na otwartym tekście", a następnie drugą - tłumaczenie wyda mi się płaskie i nieoddające klimatu. No cóż, "wychowana" zostałam na profesorze Melanowiczu, którego przekłady Sōsekiego są doskonałe.
Ale!
Jest bardzo ważne "ale". Obiektywnie rzecz biorąc, tłumaczenie daje nowe możliwości i otwiera się na wielu różnych czytelników, dla których ozdobny, erudycyjny tekst stanowi potworne nudziarstwo. I to mnie bardzo cieszy!
Za rozszerzenie wyboru powieści Sōsekiego po polsku o Wrota z 1910 roku jestem całemu zespołowi Psychoskoku bardzo wdzięczna. Zdecydowanie polecam ją tym, którzy przygodę z Natsume Sōsekim dopiero rozpoczynają niezależnie od wieku.
PS. Czy okładka nie jest świetna?
4 Komentarzy
Świetna informacja o tym, że kolejna japońska powieść została przetłumaczona! Mam nadzieję, że wydawnictwo nie poprzestanie na tym i wyda jeszcze choć kilka książek z tamtej epoki, która według mnie jest jedną z najlepszych jeśli chodzi o Japonię :)
Odpowiedzswoją drogą czas chyba wzbogacić się o nowy egzemplarz na półce :D
Zależy jeszcze jaką literaturę lubisz :-) początkowo Wrota mogą naprawdę trącić jakimś romansidłem, ale na szczęście tak nie jest.
OdpowiedzDziękujemy za recenzję i serdecznie pozdrawiamy ;)
OdpowiedzDopisuję do mojej listy japońszczyzny do przeczytania. Dzięki za cynk!
OdpowiedzWSZYSTKIE KOMENTARZE O CHARAKTERZE REKLAMOWYM BĘDĄ KASOWANE.