Yokohama shashin w Krakowie - wystawy


W ten weekend razem z Panem Sól odwiedziliśmy moją koleżankę z Niemiec, która obecnie studiuje polonistykę w Krakowie i skusiliśmy się na obejrzeniu kilku wystaw. Na początku wstąpiliśmy do Muzeum Historii Fotografii. Tam była prezentowana wystawa pt. Zawirowania pustki



Ten tytuł dobrze pasuje do "pejzaży marynistycznych. Woda i niebo, często zamglone, stają się w nich neutralnym tłem separującym przedstawione elementy rzeczywistości, jak wyspy i łodzie. Zamglenia doskonale ukrywają zbędne szczegóły" - pisze Monika Kozień w opracowaniu Zawirowania pustki.


Dosyć interesująca była też ściana, gdzie odbiorcy wystawy mogli wyrazić swoje zdanie poprzez przyklejenie karteczki. "Japonia kojarzy mi się z..." Rzucił mi się w oczy napis złożony z kilku karteczek - "z żółtkami". 




Wśród różnych zdjęć, jedno było dla nas znaczące, ponieważ prezentowało świątynię w Kobe, gdzie na odkrytej przestrzeni stał wielki posąg Buddy. 




Świątynia uległa całkowitego zniszczeniu w 1944 roku podczas zawirowań wojennych. Odbudowano ją stosunkowo niedawno, bo dopiero w 1991 roku (zdjęcie poniżej).




Autorka omawia różnice między malarstwem japońskim, które cechuje umiłowanie pustki, lapidarność i pewną umowność, a fotografią stanowiącą w pewien sposób zaprzeczenie najważniejszych wykładni. 

Fotografie prezentowane w muzeum wykonano w XIX wieku w stylu yokohama shashin


Yokohama shashin to styl mający na celu zadowolenie zachodniego odbiorcy sztuki japońskie, zwłaszcza że tylko tych bogatych przybyszów zza wielkiej wody stać było na kupienie takiej fotografii. Te zdjęcia nie opowiadały o pustej przestrzeni, filozofii zen itp., ale pokazywały nam tę Japonię, której nigdy już nie zobaczymy. W tym czasie Japonia otworzyła się na świat, który zachwycił się odmiennością tego kraju. Czarno-białe fotografie kolorowano i, choć wygląda to nienaturalnie, efekt jest bardzo ciekawy.




I jak zaznacza autorka opracowania - na tych obrazach Japonia jest mityzowana, piękniejsza niż zwykle. Cóż, przecież turyści przebywający w Japonii właśnie tego w niej szukają - piękna, egzotyki, odmienności.


Z pewnością wyrazem tego jest kolejna wystawa, która nie przypadła mi do gustu... Mowa tu o kolekcji fotografii Gejsza. Istota piękna w Muzeum Manggha.


Zdjęcia są po prostu ładne, dobrze wykonane i według mnie nic poza tym. Wiele osób fotografowało gejsze... i to z każdej możliwej strony. Dlatego wyszliśmy w bardzo krótkim czasie.




Zajrzeliśmy na wystawę Utamary. Obcowanie z oryginalnymi ukiyo-e jest doświadczeniem niezwykłym, ponieważ ja jestem wielką fascynatką tego rodzaju sztuki. Twórczość Utamary była inspiracją dla wielu znanych europejskich artystów, zwłaszcza w czasach gorącej fascynacji Japonią, czyli XIX-wiecznego japonizmu. 




Utamaro Kitagawa 
malował różnorodne tematy, choć znaczną część drzeworytów stanowią te o tematyce erotycznej. Mowa tu o scenkach rodzajowych z Yoshiwary (tokijskiej dzielnicy miłości), czy typowo pornograficznych obrazkach - bardzo dosłownych, a zarazem groteskowych. 

Nikt też tak jak on nie przedstawiał matek karmiących swoje dzieci ani po prostu kobiet przy prozaicznych czynnościach jak nakładanie makijażu, czesaniu włosów itp.


Muzeum Manggha było celem nr 1 wyjazdu do Krakowa ze względu na publikacje, na które poluję od dawna. Są to Japonizm w Polsce Anny Król, a także Kino japońskie na polskim plakacie. Stwierdziłam, że wydam ostatnie pieniądze, aby je mieć, a potem nastąpi życie o chlebie z cebulą, wodzie, ale za cenę uczty duchowej (mój duch przez ostatnie dwa miesiące praktycznie zmarł z wycieńczenia i wymagana jest reanimacja).


I oto krakowskie łupy:




- Kino japońskie w polskim plakacie filmowy, Kraków 2011.

- Kozień M., Zawirowania pustki, Kraków 2013.
- Król A., Japonizm polski, Kraków 2011.
- Nasz człowiek w Japonii. Fotografie Ze'eva Aleksandrowicza z podróży do Japonii w 1934, Kraków 2008.
Następny post
« Prev Post
Starszy post
Następny Post »
6 Komentarzy
avatar

Te kolorowane fotografie pięknie zatrzymały czas... :)

Odpowiedz
avatar

To prawda - na tych zdjęciach Japonia to niemal sielanka :-)

Odpowiedz
avatar

W przypadku wystaw Gejsza.Istota piękna należy wejść nieco głębiej w temat, przestrzeń, interakcję z z przedstawieniem. Trudno jest przedstawić temat który jest jednym z pierwszych z stereotypów w naszym myśleniu o Japonii w sposób nie oczywisty. Moim zdaniem autorom tej wystawy się to udało za sprawą oryginalnej aranżacji! ulotność ...coraz bardziej przemijającej tradycji ...
ale nie wszystkim jest to dane zobaczyć!

Odpowiedz
avatar

zgadzam się z opinią wyżej, aranżacja wystawy świetni oddaje temat :)

Odpowiedz
avatar

Absolutnie się z Tobą zgadzam (kimkolwiek jesteś ;-), sposób aranżacji był interesujący, ale niestety sam temat już mi się nieco znudził.
Uważam, że ten materiał przygotowany przez autorkę z pewnością idealnie się nadaje do poczynienia konstruktywnych analiz kulturowych czy antropologicznych. I jej tego szczerze gratuluję, jednak to nie jest krąg moich zainteresowań.

Przecież nie wszystko się musi wszystkim podobać :-)

Odpowiedz


WSZYSTKIE KOMENTARZE O CHARAKTERZE REKLAMOWYM BĘDĄ KASOWANE.