W cieniu kwitnących wiśni - Miki Sakamoto


Ostatnim czasem czytałam nową powieść autorstwa Miki Sakamoto - Japonki mieszkającej od dłuższego czasu za naszą zachodnią granicą - w Niemczech. Zdecydowała się ona opisać historię swojej babci i w ten sposób ją upamiętnić. Książka powstawała w ostatnich latach 2009-2010 i doczekała się pierwszego - niemieckiego- wydania w 2011 roku, a całkiem niedawno i wydania polskiego w wydawnictwie PWN.


W cieniu kwitnących wiśni to nic innego jak rodzinna saga opowiadająca historie pokolenia Japończyków, którym przyszło żyć w trudnych czasach I i II wojny światowej. I choć powieść ta dotyczy jednej rodziny, z pewnością jest to metafora japońskiego narodu.

Naotaro i Eichi, rodzice Nao - babci autorki - to potomkowie znamienitych samurajskich rodów. Zostali wychowani w tradycyjnych japońskich wartościach, które starali się przekazać swoim dzieciom. Nao uczy się m. in. kaligrafii, parzenia herbaty, ikebany, obcuje ze sztuką i tradycyjnymi japońskimi teatrami - nō czy kabuki. Z pewnością jest to ukłon autorki w kierunku Kraju Kwitnącej Wiśni z początków XX wieku, gdzie dla wielu najważniejszy był samurajski etos i wartości rodzime. 

Wraz z wojną Japonia upada, a ludność cywilna przeżywa dramatyczne chwile. Według miejscowych Cesarska Japonia nie może skapitulować, ponieważ Japonia nigdy się nie poddaje. I w tym sensie rok 1945 to cezura, która będzie wyznaczać nową epokę w dziejach tego narodu. I mimo że rzeczywiście ta data wyznacza granicę, to mam wrażenie, że w tej powieści ma to wymiar symboliczny. Japończycy tracą dawnego ducha pod wpływem okupacji przez gen. MacArthura, który nie dość, że nie rozumie skomplikowanego systemu myślenia Wschodu, to jeszcze stara się pewne wartości wyplenić. Na szczęście bez skutecznie. Tak jak i babcia Nao do końca swoich dni ćwiczyła i doskonaliła kaligrafii, tak i obecnie dzieci w japońskich szkołach uczą się tej tradycyjnej sztuki.


W powieści nie ma żadnych zwrotów akcji lub trzymania czytelnika w niepewności, nie ma dramatycznych zdrad, miłości i rozpadów, więc poszukiwacze romansów mogą być zawiedzeni. Są to koleje losu na tle japońskiej scenerii - pięknej i urzekającej. I może byłoby to nudnawe, gdyby nie epilog, w którym autorka przywołuje swoją babcię. 
Prawdopodobnie mam skłonności do sentymentów i zabrzmi to dosyć górnolotnie, ale w moim odczuciu pamięć, to wartość, którą trzeba chronić i pielęgnować. Nie tylko pamięć o ludziach, ale i o czasach, bo tak szybko zmienia się rzeczywistość, jak szybko odchodzą ci, którzy wiedzą: "jak to kiedyś było". A jak ważne są pamiątki rodzinne? Udowodniła to marcowa tragedia, gdzie mimo wysokiego skażenia radioaktywnego, ludzie wracali do zdewastowanych domów jedynie po album ze zdjęciami...

Osobiście preferuję książki pisanych przez Japończyków od beletrystyki na temat Japonii. Ta książka zdecydowanie zadedykowana jest czytelnikom zachodnim, niemającym zbyt wiele wspólnego z Japonią. Oprócz opisów autorka poświęca też sporo miejsca na obszerne wyjaśnienia oraz dygresje historyczne.

Mam jednak pewne zastrzeżenia do tłumaczki tej książki, która nie raz i nie dwa posłużyła się dosyć niezgrabnymi zwrotami wytrącającymi z rytmu. I nie wiem, czy to wina niedociągnięć w języku niemieckim autorki, czy samego przekładu. Niezależnie czyja to wina, uważam, że tłumacz powinien być pisarzem i na dodatek utalentowanym, bo jeśli nim nie jest, dzieło sztuki, które przekłada marnuje się. 

Wrażenia mam jak najbardziej pozytywne i na ciepłe letnie wieczory W cieniu kwitnących wiśni to lektura jak znalazł! 

Dlatego zachęcam do czytania!
http://ksiegarnia.pwn.pl/produkt/165142/w-cieniu-kwitnacych-wisni.html


Specjalnie pozdrowienia dla wydawnictwa PWN, które udostępniło mi egzemplarz tej powieści! :-)

Następny post
« Prev Post
Starszy post
Następny Post »
5 Komentarzy
avatar

To teraz powiedz mi, bo nie znajduję w tekście wprost - książka Miki Sakamoto napisana została po niemiecku, czy też jest tłumaczeniem z niemieckiego?

Odpowiedz
avatar

Niestety po niemiecku, chociaż autorka skończyła studia w Tokio i dopiero po studiach wyjechała, także jest native speakerem.
Ta książka jest przeznaczona dla nas - Europejczyków, więc chyba rozsądniej jej było pisać po niemiecku - wnioskuję.

Odpowiedz
avatar

Dzięki Karolina za recenzję :-)

Bardzo interesuje mnie najnowsza historia Japonii. A ta opisana przez zwykłego, przeciętnego Japończyka musi być fascynująca. Książkę właśnie zamówiłem :-)

Ja też zdecydowanie wolę książki o Japonii pisane przez Japończyków niż przez pisarzy zachodnich. Szkoda, że tam mało ukazuje się ich po polsku.

Odpowiedz
avatar

Ja właśnie nie do końca lubię książki o Japonii, wolę po prostu książki Japończyków, ale tylko te dobre. A jaką książkę lubisz najbardziej?

Bo z tymi o Japonii, to różnie z tym bywa. Każdy ma swoją Japonię ;-) A poza tym Japonia koło Tokio jest inna niż Japonia koło Osaki, więc: co region, to inne spojrzenie. Takie jest moje zdanie :-)

Odpowiedz
avatar

niedługo mam imieniny :D to muszę męża poprosić o prezent ;) bardzo ciekawa książka, mam nadzieję, że jeszcze ciekawsza będzie, gdy czytając mój mózg sobie to wszystko dokładnie wyobrazi :)

Odpowiedz


WSZYSTKIE KOMENTARZE O CHARAKTERZE REKLAMOWYM BĘDĄ KASOWANE.