Dzisiaj chciałabym przedstawić Tsuguharu Foujitę 藤田 嗣治 - japońskiego artystę i miłośnika kotów, który podbił serca paryskiej bohemy artystycznej początków XX wieku.
Tsuguharu Foujita urodził się w 1886 roku w Tokio. Koniec XIX wieku był dopiero początkiem stopniowego otwierania się Japonii i westernizowania kultury, jednak w wielu młodych umysłach rodziła się paląca potrzeba doświadczenia Europy na własnej skórze. Dla Foujity - jak i zapewne dla wielu jego epoki - Paryż stał się Ziemią Obiecaną, dla której był gotowy poświęcić wszystko. Rozwiódł się z żoną, spakował manatki i wyruszył w trwającą 45 dni podróż morską do światowej mekki artystów.
W tym czasie w Europie egzotyczna japońska sztuka dopiero co została odkryta i od razu stała się inspiracją dla wielkich. Van Gogh, Toulouse-Lautrec, Klimt - kopiowali, zapożyczali japońskie wzory artystyczne, tworząc przy tym osobny kierunek w sztuce - japonizm.
Dla młodego uzdolnionego Japończyka nie mogło być lepszego momentu na zaistnienie. Miał wszystko, czego artyście potrzeba - inność, awangardowość, interesujący wygląd, miał też kota... Jak każdy szanujący się artysta.
To jednak za mało. Trzeba się pojawić w odpowiednim miejscu i odpowiednim czasie, zapoznać się z odpowiednimi osobami i oczarować ich. Foujita miał dużo szczęścia, ponieważ po przyjeździe do Francji w 1913 roku nawiązał znajomość z najwybitniejszymi przedstawicielami swojej epoki - Modiglianim, Picassem, Soutinem, Matissem i innymi.
Ubrany w "krótkie, robione na drutach, greckie tuniki i skórzane sandały"* udał się na spotkanie w domu Picassa. Nie mogło się to skończyć inaczej - odniósł wielki sukces. Jak to zwykle bywa, na sukces składa się wiele czynników, a "obcość" i "egzotyczność" były sprzymierzeńcem Foujity. Nawet wspaniały Man Ray zagościł w luksusowym apartamencie nowego japońskiego odkrycia na Montparnassie.
Ówczesna kochanka Man Raya i muza Montparnassu - Kiki - stała się również muzą Foujity. Uwiecznił ją na wielu obrazach, ale jeden z nich zapewnił mu niemal nieśmiertelną sławę jeszcze za życia. Był to Akt leżącej kobiety z ornamentem liberty w tle z 1922 roku, malowany tuszem, węglem i ołówkiem na płótnie. Przedstawia on Kiki w pozie Olimpii Maneta. "Pisały o tym wszystkie poranne gazety. W południe pogratulował mi minister. Wieczorem obraz został sprzedany za 8 tysięcy franków" - mówił artysta. Był to majątek.
Malował dużo i ciągle. Malował kobiety, ich portrety. Równie chętnie malował koty będące typowym japońskim motywem artystycznym. Czasami popełnił też pejzaż. Jego obrazy były chętnie kupowane i chętnie prezentowane w galeriach sztuki. Tchnęły świeżością.
Tsuguharu Foujita, Café |
Tsuguharu Foujita pozostawił po sobie wiele dzieł, które stanowią wyraz ówczesnej epoki i szalonych lat 20. XX wieku. Inspirował, oczarowywał i zachwycał. Przede wszystkim dlatego, że jego prace niosły za sobą nienachalną japońskość, możliwą do przetrawienia przez niewyrobionych jeszcze europejskich odbiorców. W jego malarstwie czy szkicach wyraźnie wpływ sztuki ukiyo-e i sumi-e. Dla Europy taka forma sztuki była zupełnym novum. Jego styl naśladowali najwybitniejsi i o tym należy pamiętać. Oglądając prace Foujity, ma się wrażenie, że trochę przypomina Toulousa-Lautreca. Ale to może Toulous-Lautrec przypomina Foujitę?
Tsuguharu Foujita, Akt leżącej kobiety z ornamentem liberty w tle, 1922 |
Tsuguharu Foujita, Oyuki- śnieżna bogini, 1924 |
Tsuguharu Foujita, Treserka i lew, dzieło niedatowane |
Więcej jego dzieł do obejrzenia przez youtube:
*Źródło cytatów: Bougault Valerie, Paryż Montparnasse, Rozkwit sztuki nowoczesnej 1910-1940, Warszawa 2004, s.125-129.
8 Komentarzy
Świetne! :)
Odpowiedzmnie też się bardzo podoba :D !
Odpowiedzprzepiękne obrazy i rewelacyjny blog...Dziękuję.
OdpowiedzTo ja dziękuję! :-)
OdpowiedzNa mnie też zrobiły ogromne wrażenie.
Ale mi zrobiłaś frajdę - Van Gogh, Toulouse-Lautrec, Klimt - to sam moi ulubieni malarze, tymczasem zupełnie przegapiłam Tsuguharu Foujitę! Fantastyczne są te jego obrazy. Dodatkowo facet lubił koty - czego tu chcieć więcej?! Pozdrawiam, Asia.
OdpowiedzWydaje mi się, że obraz ma tytuł Treserka i lew, nie Tereska, pochodzi z 1930 r. co widać w lewym dolnym rogu. Proszę też sprawdzic pisownię Montparnasse.
OdpowiedzCo do tytułu Treserka to rzeczywiście to czeski błąd, już uzupełniony. Bardzo dziękuję za zwrócenie uwagi! :-)
OdpowiedzJeśli chodzi o "dzieło niedatowane" sugeruję się fachową literaturą, więc pozostawiam to niezmienione.
Pozdrowienia!
PodróżeJaponia
No właśnie moi też, dlatego musiałam o nim napisać! :-)
OdpowiedzWSZYSTKIE KOMENTARZE O CHARAKTERZE REKLAMOWYM BĘDĄ KASOWANE.