Blondynka + herbata = ? Ceremonia herbaciana


Na naszej rodzinnej "wsi" w Okubō, co jakiś czas panie spotykają się, aby spędzić miło czas i nauczyć się prawdziwie tradycyjnej sztuki parzenia herbaty. Prawie wszystkie są już na emeryturze, ponieważ zwyczajnie nie miałyby na to czasu. Dzięki szerokim kontaktom mamy Pana Sól, udało się mnie tam wcisnąć, żeby białas się dokształcił i zobaczył, jak to naprawdę jest. A jest trudno. Przede wszystkim siedzieć. Tyle czasu, ze zgiętymi nogami! Nie mogłam usiedzieć, więc wierciłam się jak owsik. W końcu dostałam poduszkę no i już nie było przebacz, trzeba było wytrzymać...



Towarzystwo było doborowe, ponieważ Sensei - czyli nauczycielka - była naprawdę sędziwa, choć wyglądała na 20 lat mniej. Od kilkudziesięciu ładnych lat profesjonalnie zajmuje się ceremonią herbacianą, a teraz uczy kolejne pokolenia. Na zdjęciu poniżej testuje herbatę jednej z uczennic.

Ważny przy takich okazjach jest strój. Jako że było katastrofalnie gorąco, wszystkie panie były ubrane w yukaty, czyli letnie kimonka z bawełny. Tylko jedna Sensei, na wyższym stopniu zen, zdawała się być niewzruszona żarem lejącym się z nieba i miała na sobie kimono, choć cienkie, to jednak dwuwarstwowe. 


Inny element odgrywający kluczową rolę to odpowiednio dobrana oprawa, w związku z tym przestrzeń musi być czysta, mogą znajdować się w niej tylko te sprzęty, narzędzia, naczynia etc., które będą używane do ceremonii i nic ponadto. To za pewne wpływ buddyzmu. No i nie można zapomnieć o dekoracji - kaligrafia i ikebana. Tę kompozycję kwiatową przed zajęciami układała sama pani Nauczycielka. Jak widać, prostota, minimalizm i elegancja:




Zwykle w Japonii należy się kłaniać - również i w tym wypadku. Możliwe, że nawet częściej niż do tej pory, bo przy każdym podawaniu sobie czegokolwiek, trzeba się ukłonić osobie podającej, która sama też się kłania osobie podawanej.



Następnie każda z nas po kolei przygotowywała pod dyktando Sensei herbatę. I właśnie tu jedna z pań otrzymuje obszerne wyjaśnienie o odpowiedniej temperaturze i jak to powinno się sprawdzać.




Oczywiście trzeba pamiętać o zasadzie pór roku, gdzie dobieramy dodatki do herbaty tak, aby miały one związek z obecnym sezonem. W ten sposób dobiera się nie tylko czarkę, jak na zdjęciu poniżej, ale również słodycze.



Uczucie chłodu - szklisty połysk, niebieski kolor... Ciepła, wzorzysta, wręcz otulająca herbatę - czarka zimowa (na poezję mnie wzięło). Ważne są również słodkie ryżowe cukierki manju...




... które przekazuje się w dosyć skomplikowany sposób:




Zanim się zje taki cukierek, trzeba się z tysiąc razy przed nim kłaniać.



Cukierek nie bierze się bezpośrednio do ręki, ale na specjalny papierek, który powinna mieć każda kobieta w podręcznym zestawie ceremonialnym wyglądającym jak mała jedwabna kosmetyczka, którą wkłada się za kimono. Jeśli się przyjrzycie, to zarówno u nauczycielki, jak i uczennicy po lewej zza kimona, nad pasem obi coś wystaje. To coś, to właśnie ten podręczny zestaw. Ja też miałam taki zestaw - dostałam od Sensei. Oczywiście ma kolor różowy... W środku znajdują się papierki do cukierków, wachlarz i nożyk do przecinania cukierków na kawałki, aby nie wkładać tak wielkiego kawałka do buzi na raz - to nie sushi. Oczywiście moje manju musiało się zsunąć z papierka i pacnąć na matę... Bo przecież coś się musiało wydarzyć.


Po całej nauce można się trochę zrelaksować - czyt. rozprostować "umarnięte" nogi. Napić się już mniej oficjalnej herbatki i zjeść cukierki, porozmawiać i pośmiać się. Ja się oczywiście nie mogłam doczekać, żeby sobie galaretkę z cukrem spróbować. Taką jak w dzieciństwie.



 

Na tym zdjęciu to i mnie widać. Trzymam w ręce papierek, bo właśnie szykuję się do ataku na cukierki.



Bardzo było przyjemnie. Nauczycielce podarowałam filiżankę bolesławiecką. Była zachwycona, bo NIKT takiej nie ma w okolicy. Dlatego jak nie ma ktoś pomysłu na prezent, to niech kupi Bolesławiec :D!
Następny post
« Prev Post
Starszy post
Następny Post »
8 Komentarzy
avatar

Przewrotne równanie ; )
Świetne zdjęcia i interesująca relacja - taka w tym lekkość, ulotność, zwiewność. Japońskość, o!

Odpowiedz
avatar

Ale tak zwiewnie to nie było :P raz, że gorąc nie do wytrzymania, dwa - że nogi to tylko do amputacji, bo takiej imprezie. :D

Odpowiedz
avatar

Świetny wpis - aż zazdroszczę możliwości bycia TAM. :) Pozdrawiam

Odpowiedz
avatar

Hehe, a bo to tak zawsze - wygląda zachwycająco, zwiewnie, ale co się tak naprawdę za tym kryje, to lepiej nie wiedzieć (^_-)

Odpowiedz
avatar

Bardzo obrazowo opisane :)
Chciałabym kiedyś zobaczyć taką ceremonię.

Odpowiedz
avatar

O, ja akurat z Bolesławca ;) Bardzo zaciekawił mnie Twój blog i sposób w jaki opowiadasz o Japonii i o swoich przeżyciach. Naprawdę bardzo miło się go czyta i fajnie, że coś, co u Nas jest na porządku dziennym w Japonii jest wyjątkowe ;) Pozdrawiam, Bolesławianka ;D

Odpowiedz
avatar

Bardzo fajny wpis:)
A czy dla zwyklego przecietnego turysty istnieja jakies mozliwosci na nauke ceremonii herbacianej?

Odpowiedz
avatar

Czy panie nie były zbulwersowane ,że spadł Ci ten cukierek? ;p Bo czasem odnoszę wrażenie ,że Japończycy są bardzo sztywni i wręcz nieprzyzwoicie dobrze wychowani.Oczywiście w dobrym sensie ,ale czasem się ich trochę boję...

Odpowiedz


WSZYSTKIE KOMENTARZE O CHARAKTERZE REKLAMOWYM BĘDĄ KASOWANE.